Adam Małysz jest nieoficjalnym rekordzistą Bergisel. We wrześniu 2004 roku, podczas letniej Grand Prix, wylądował na 136. metrze. Jego rekord nie był w niedzielę zagrożony. Sędziowie, obawiając się długich skoków, skrócili rozbieg i w finałowej serii tylko Gregor Schlierenzauer przekroczył granicę 120 metrów. Po konkursie Adam Małysz nie wracał myślami do swojego wyczynu sprzed ponad pięciu lat, twierdząc, że ważniejsza dla niego jest przyszłość. "Rekordy fajnie brzmią, ale liczy się to co tu i teraz" - powiedział Adam Małysz. "Rekord przynosi radość, ludzie przychodzą i klepią ciebie po plecach mówiąc, że swoje już zrobiłeś. Ale ja mam niesamowite ambicje. Chcę zadowolić kibiców i przede wszystkim siebie. Powiem szczerze, że kiedyś było inaczej. Był niesamowity strach przed kolejnymi konkursami i lęk, czy znów będę najlepszy, a może popełnię błąd? Teraz tego nie ma". Po konkursie na Bergisel "Orzeł z Wisły" spadł z ósmego na dziewiąte miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Ostatnie konkursy potwierdzają, że ustabilizował formę, ale wciąż trochę brakuje, aby znaleźć się w ścisłej czołówce. "Swój występ uważam za przyzwoity. To nie były jakieś superskoki, ale małymi kroczkami idę do przodu" - ocenił swoja formę Adam Małysz 40 dni przed igrzyskami w Vancouver.