Trzeba jednak podkreślić, że zawody odbyły się w ekstremalnych warunkach. Obfite opady śniegu i silny, zmienny wiatr mocno dały się we znaki skoczkom. Nasz mistrz stwierdził nawet, że w takich warunkach zawody nie powinny się odbyć. "Dlatego po swoim drugim skoku pokazałem w kierunku jury uniesione w górę kciuki. Chciałem im pogratulować, decyzji o kontynuowaniu imprezy. Szczęście, że nikomu nic się nie stało" - powiedział Małysz w "Przeglądzie Sportowym". "Wcale nie jestem załamany. Warunki były, jakie były, a moje skoki nie są aż tak złe, na jakie wyglądały. W drugiej serii, kiedy dość długo czekałem na start, tak mnie przyhamowało na progu, że prawie fiknąłem salto. Zapomnijmy więc o tym występie. Poza tym jestem gospodarzem, więc musiałem dać wygrać innym" - podkreślił z uśmiechem Małysz.