- Skok w kwalifikacjach był dosyć przyzwoity, szczególnie biorąc pod uwagę, że na górze się zdenerwowałem. Prosiłem o puszczenie przedskoczka, bo ta przerwa przed moim skokiem była bardzo długa. Jury się nie zgodziło i miałem dosłownie dziesięć sekund, żeby zapiąć narty i ruszyć. Inaczej by mnie zdyskwalifikowano. Trochę było nerwowo, ale zakończyło się pozytywnie - mówił Adam Małysz. - Warunki były dziś dosyć równe, jedynie gdy padał deszcz, robiło się nieco gorzej. Ten drugi skok treningowy był niezły, ale raczej nie lepszy, niż ten w kwalifikacjach. Dobrze, że wskoczyłem do czołowej "10", bo mam szansę wszystkie trzy skoki oddać treningowo i skoncentrować się na dobrej technice. Obecnie najbardziej pracuję nad kierunkiem odbicia, bo trochę zostają mi nogi, a wówczas narty idą za bardzo w górę i wytracam szybkość - tłumaczył "Orzeł z Wisły". - Zawsze lubiłem stare skocznie, natomiast te nowe obiekty, jak ten w Ga-Pa, mają długie przejścia. Musiałem się przestawić i teraz pewnie ciężko by mi się skakało na starym obiekcie - zakończył czterokrotny zdobywca "Kryształowej Kuli". CZYTAJ TEŻ: <a href="http://skoki.interia.pl/news?inf=1418419">Rośnie forma Małysza, awans wszystkich Polaków</a>