Adam Małysz to najlepsza promocja naszego kraju, na jaką stać polski sport. W piątek skoczek odniósł kolejny sukces w bogatej karierze. Adam Małysz i Puchar Świata w Zakopanem to zjawisko, jakiego nie mieliśmy w polskim sporcie i długo mieć nie będziemy. W sobotę i w niedzielę druga i trzecia tegoroczna odsłona polskiego Pucharu Świata. 25 tysięcy ludzi przybranych w narodowe barwy i z wymalowanymi twarzami, z trąbkami, transparentami - wszystko to dla jednego małego wzrostem, a wielkiego sercem i duchem człowieka z Wisły. Bez wątpienia Adam Małysz powinien dostać Order Orła Białego. Żaden sowicie opłacany polityk, żaden artysta tak dobrze jak on nie promuje naszego kraju. Kibice wspierają go z całych sił, czasem aż do przesady, nie pozwalając mu oddalić się do szatni. Modlą się też, by startował jak najdłużej. Czy "Orzeł" z Wisły wytrwa do olimpiady w Soczi? Jest to mało prawdopodobne. O wiele bardziej, że skończy karierę po lutowych mistrzostwach świata w Norwegii, bądź najpóźniej po sezonie, czyli w marcu. Nie tylko kibice, nawet szefostwo TVP będzie chciało go przekonać, by ciągle skakał. Adam Małysz dla dysponującej prawami do pokazywania skoków stacji, to prawdziwa kura znosząca złote jaja. Ale "Orzeł" Wisły nie chce się rozmieniać na drobne, tylko jak inny wielki skoczek - Jens Weissflog odsunąć się w cień, gdy jest na szczycie. - Mój trener twierdzi, że skaczący perfekcyjnie skoczek może skończyć karierę - powiedział Adam po piątkowym triumfie wywołując grobową ciszę w namiocie dla mediów. "To jak to, nie będzie po co przyjeżdżać do Zakopanego co roku w styczniu?" - pomyślało pewnie 90 procent żurnalistów i kibiców. Gaździna Aniela z pensjonatu spod Wielkiej Krokwi: "Niek nie przyjezdzajom. Bez tyk 80 złotyk za dzień do się wyzyć.", ale po chwili dodaje: "Dzisioj, jak wygroł, znajomi dzwonili: 'Widziołak Cie w telewizji jak Adam wygrywoł' Tys prowda, jak akurat robiłak łobiad w kuchni" - śmieje się, ale na pewno mimo raka atakującego krtań czuje się lepiej, bo "nowinary" (dziennikarze) z okowitą (napoje) odwiedzili jej izbę. Ta chwila, gdy Adam ogłosi: "Dziękuję, to koniec" zbliża się nieuchronnie, dlatego powinniśmy się delektować tegorocznymi konkursami z udziałem "Orła" z Wisły. - W sobotę oddam trzy skoki. W czwartek, gdy poszybowałem na 139 metrów, czułem, że mogę dalej lecieć, ale nastraszyli mnie, że to niebezpieczne, więc z rozwagą i ostrożnością szybko lądowałem. Czy rekord Wielkiej Krokwi jest zagrożony? Jeśli jest dobry podmuch wiatru, to spokojnie można tu skoczyć 145 m - twierdzi nasz najlepszy skoczek. Od stycznia 2010 roku rekord należy do Simona Ammanna i wynosi 140,5 m. W piątek jeszcze raz potwierdziła się stara i smutna prawda: Polskie skoki, to Małysz i długo, długo nikt. 17. miejsce Kamila Stocha, 21. Piotra Żyły, 24. Stefana Huli, 32. Krzysztofa Miętusa, 37. Klemensa Murańki, 40. Tomasza Byrta, 41. Rafała Śliża, 46. Macieja Kota, 47. Dawida Kubackiego i 50., a więc ostatnie Marcina Bachledy w konkursie przeprowadzanym na własnym obiekcie nie zadowala nikogo. Znawcy tematu dodają, że jedynie Żyłę i perspektywicznego Murańkę można rozgrzeszyć. A i tak jest widoczna poprawa, jeśli chodzi o ilość zawodników, którzy kwalifikują się do konkursu (m.in. to zasługa Narodowego Programu Rozwoju Skoków Narciarskich "Szukamy następców mistrza"). Pojawia się tylko pytanie: jak długo karierę będą kontynuować zawodnicy, którzy nigdy, a co najwyżej od wielkiego dzwona załapują się do pierwszej "dziesiątki"? Stary mistrz ma już 33 lata. Skoczkowie z jego pokolenia wykruszyli się błyskawicznie z naszej kadry. Mało kto pamięta o Wojtku Skupieniu, Robercie Matei, Mateuszu Rutkowskim. Bachleda ma 29 lat, Stoch i Żyła - po 24 lata, a to już wiek, w którym powinni osiągnąć apogeum, tymczasem ich starty są niestabilne, jak nowicjuszy. - Był okres w kadrze, że zostałem sam i kolejny po mnie był o 10 lat młodszy. Czułem się jak dziadek, bo młodzi się mnie bali, traktowali jak asystenta trenera. Ale po kilku obozach otworzyli się i mogłem im pomóc. Mógłbym im pomóc nawet bardziej, byle tylko się mocniej otworzyli - zaznaczył Adam. Michał Białoński, Zakopane