Epitety w stylu "barany", "idioci", "cymbały" pod naszym adresem płynęły - oczywiście anonimowo - zarówno na forum, jak i w mailach. Spieszymy zatem z wyjaśnieniami, dlaczego naszym zdaniem oraz według Międzynarodowej Federacji Narciarstwa (FIS) kwalifikację wygrał Arthur Pauli, a nie Adam Małysz, który rzeczywiście oddał najdłuższy skok. Po pierwsze - kto musi się kwalifikować? Do pierwszej serii zawodów Pucharu Świata muszą kwalifikować się zawodnicy, którzy takiej kwalifikacji nie posiadają. Czyli, poza pierwszą "15" klasyfikacji generalnej, wszyscy skoczkowie, którzy zostali zgłoszeni do konkursu. Zawodnicy z miejsc 1-15 nie są w ogóle brani pod uwagę, przy ustalaniu przez FIS kolejności w serii kwalifikacyjnej (). Po drugie - nie wszyscy skaczą z tej samej "belki" W serii kwalifikacyjnej często czołowa "15" skacze z innej platformy startowej niż pozostali zawodnicy. Podobnie było we wtorek, kiedy to najlepsi skoczkowie startowali z 27 "belki", a pozostali z 28. Dlatego też nie można do jednego worka wrzucać wszystkich zawodników, biorących udział w tej serii, właśnie ze względu na różnice w wyborze belki. I to niezależnie od tego, czy zawodnicy skaczący z krótszego rozbiegu mieli lepsze, czy też gorsze wyniki od pozostałych. Zauważmy, że gdy podczas zawodów następuje zmiana "belki", natychmiast następuje "restart serii", właśnie po to, aby wszyscy mieli równe szanse. Po trzecie - patrzmy na organizatora Międzynarodowa Federacja Narciarstwa (FIS) publikuje na swojej stronie internetowej (www.fis-ski.com) wyniki kwalifikacji oraz serii treningowych. Nie wydaje nam się, żeby organizator zawodów nie znał przepisów i publikował wyniki takie, jakie chcą zobaczyć polscy sympatycy Adama Małysza. W związku z powyższym jeszcze raz informujemy, że to Austriak Arthur Pauli wygrał wtorkowe kwalifikacje, mimo że Adam Małysz oddał najdłuższy skok. Polecamy również ściągnięcie z naszej strony oficjalnych wyników FIS. ().