- Już trzy numery przede mną zaczęło wirować powietrze - wyjaśniał okoliczności drugiego skoku (129, 5 m) Polak, który w piątek był 2., a w sobotę 4. - Zresztą jak dojeżdżałem do progu czułem podmuch boczy i trochę mną zakolebało. Hautamaeki i Cecon mieli podobne warunki i nie wytrzymali tego - ścisnęło ich, odpuścili i usiedli na 100 metrach - stwierdził Małysz. - Cieszę się z tego drugiego skoku, bo był nawet lepszy technicznie. Cóż zdarzają się takie warunki i trzeba z tym walczyć. W innych zawodach na pewno będę miał szczęście i dobre warunki przy obu próbach. Zawodnik z Wisły był ogólnie zadowolony z inauguracyjnego występu w Pucharze Świata. - Cieszę się, że zacząłem sezon, tak jak zacząłem - powiedział.