Zawodnik z Wisły uzyskał 131 m i otrzymał od 126,8 pkt od sędziów, którzy tym razem obniżyli rozbieg jeszcze przed skokiem dwukrotnego medalisty olimpijskiego z Salt Lake City. - Heinz Kuttin zapowiedział, że jeśli działacze zrobią jeszcze raz to, co w Ga-Pa i w Innsbrucku, to zejdę z belki - wyjaśnił Małysz. - Obiecali, że skrócą rozbieg jeszcze przed moim skokiem. Dotrzymali słowa i pierwszy raz skakałem w kwalifikacjach z tej samej belki co Ahonen. Nasz najlepszy skoczek, który w I serii konkursu w Bischofshofen zmierzy się z Francuzem Davidem Lazzaronim, tym razem uplasował się wyżej od Janne Ahonena. Fin skoczył wprawdzie o 2,5 m dalej od Polaka, ale miał problemy przy lądowaniu i uzyskał gorszą notę. Małysz, podobnie jak fachowcy obserwujący zmagania skoczków w tym sezonie, jest jednak przekonany, że to Fin jest niemal pewnym faworytem do zwycięstwa nie tylko w Turnieju Czterech Skoczni, ale także w Pucharze Świata. - Na 99 procent ma wygrany Turniej Czterech Skoczni - stwierdził Adam. - Także w PŚ jest prawie niemożliwe, żeby Finowi wydrzeć zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, ale żeby być zadowolonym, trzeba skakać dobrze i do tego dążę.