W drugim półfinale Grecy pokonali Czechów 1:0 po "srebrnym golu" Traianosa Dellasa w 15. minucie 1. cześci dogrywki. Trener Otto Rehhagel nie rzucał słów na wiatr twierdząc, że rozpracował Czechów. Dla naszych południowych sąsiadów był to bez wątpienia najcięższy mecz podczas portugalskich mistrzostw. Grecy umiejętnie przeszkadzali w grze czeskim gwiazdom, czasami nawet niezgodnie z przepisami. Głęboko cofnięci podopieczni Rehhagela szukali szans na kontrataki, ale nie mieli ich za wiele. Najlepszą sytuację na gola dla Czechów miał w 3. minucie Tomasa Rosicky, którego potężny strzał z woleja z 20 metrów wylądował na poprzeczce. W 38. minucie Czesi stracili Pavla Nedveda, który ucierpiał w jednym ze starć i został zmieniony przez Smicera. W przekroju gry więcej okazji do zdobycia bramek mieli Czesi, ale tego dnia ich celowniki nie były dobrze nastawione. W ostatnim kwadransie gry Grecy zaczęli już myśleć o dotrwaniu do dogrywki i to im się udało. W ostatniej minucie 1. części dodatkowego czasu gry Traianos Dellas po rzucie rożnym głową pokonał Petra Cecha i wprawił w ekstazę radości miliony Greków. Była to pierwsza "srebrna bramka" na tych mistrzostwach Europy i pierwszy raz od 40 lat w finale spotkają się drużyny, które jeszcze nigdy nie grały w decydującym o mistrzostwie meczu. - Pokonaliśmy Portugalię w meczu otwarcia (2:1). Tak to się wszystko potoczyło, że zagramy ze sobą w ostatnim meczu turnieju. Najważniejszym meczu mistrzostw Europy. Bez względu na wynik finałowej potyczki i tak jesteśmy zwycięzcami Euro 2004 - powiedział po meczu Otto Rehhagel. Zobacz opis i statystykę meczu Grecja - Czechy oraz galerię zdjęć z Euro 2004.