"W Polsce łatkę imprezowicza będę miał pewnie już zawsze. To wszystko zaczęło się od Lwowa. Ale ja chcę o tym zapomnieć, to już było dawno temu" - mówi na łamach "Przeglądu Sportowego" Radosław Majewski. Popularny "Maja" ponad rok temu został jednym z "bohaterów" afery we Lwowie, gdzie po meczu reprezentacji Polski kilku kadrowiczów (wśród nich znalazł się właśnie Majewski) przeholowało ze spożyciem alkoholu. Majewski stracił zaufanie w oczach Leo Beenhakkera i znalazł się na życiowym zakręcie. Nagonka w mediach i fatalna forma piłkarza sprawiły, że "Maja" postanowił zmienić otoczenie. "Jestem w lidze angielskiej. Najważniejsze żebym tu grał, to może i do kadry wrócę, bo nie da się ukryć, że sobie tym Lwowem wszystko popsułem" - dodaje w "Przeglądzie Sportowym" młody piłkarz. Majewski jest pod wrażeniem poziomu gry w Championship i organizacji w klubie. Na mecze przychodzi po 20 tysięcy ludzi, a każde udane zagranie jest głośno oklaskiwane przez fanów. Majewski znalazł wspólny język z kolegami z drużyny, którzy bardzo chętnie pomagają młodemu Polakowi. Sam zainteresowany przekonał się jednak, że jego "wyskok" we Lwowie odbił się głośnym echem także poza granicami naszego kraju. "Żeby było śmieszniej, to chłopaki z drużyny słyszeli już o moich wyczynach i pytali, czy lubię łyknąć. Wyciągali mnie, ale ja na razie nigdzie nie chodzę" - dodał z rozbrajającą szczerością Radosław Majewski.