- Zacznę bardzo ostro. Zamierzam wywrzeć na nim presję, ale będę to robił z polotem. Adamek jest w ringu bardzo aktywny, rusza się i zadaje wiele ciosów. Chcę to wykorzystać. Spodziewamy się, że będzie dużo chodził i starał się boksować z dystansu, ale jeśli zechce wojny, to z pewnością nie trzeba mnie do tego namawiać - powiedział nowojorczyk. Vinny bardzo ucieszył się, gdy zaproponowano mu tę walkę. Uważa, że pokonanie "Górala" zapewni mu pozycję oficjalnego pretendenta do jednego z pasów mistrzowskich. - Jestem bardzo wdzięczny, że otrzymałem taką propozycję. Przez całą karierę pracowałem niezwykle ciężko, by dostać upragnioną walkę o tytuł. Zapewni mi ją zwycięstwo w pojedynku z Adamkiem. Gdy Joe DeGuardia zadzwonił do mnie, wpadłem w ekstazę. To nie tylko promotor, ale członek rodziny. Przy nim rozpoczynałem karierę i przy nim ją zakończę. Mam nadzieję, że nim to nastąpi, na moim pasie zawiśnie tytuł mistrza wagi ciężkiej - wyznał Maddalone. Rywal Adamka nie przejmuje się faktem, że 9 grudnia hala Prudential Center wypełni się biało-czerwonymi flagami. - Wiem, że nikt na mnie nie stawia, ale nic w tym złego. Przez całą karierę byłem "czarnym koniem". To mnie motywuje do cięższej pracy na treningach. Wiem, że jadę na teren wroga. Tam zaleje mnie biało-czerwone morze, ale po zakończeniu tej walki część z fanów Adamka zacznie kibicować również mi. To będzie wspaniała noc, nie mogę się już doczekać - zakończył pięściarz.