"Jest fatalnie. Trzy mecze, trzy remisy - to dla mnie porażka. Remis to jest porażka i zawsze będzie porażką. Tak naprawdę jestem tym zdruzgotany, ogólnie całą grą, swoją też, bo jestem częścią tej drużyny. Gdzieś tam każdy tą winę musi częściowo wziąć na siebie. Na pewno się od tego nie uchylam. Wiadomo, że zawsze kibice byli przyzwyczajeni, zawodnicy też, że Wisła gra z polotem, ładnie, strzela przede wszystkim dużo bramek i wygrywa. A teraz jest... Nie wiem, jak to nazwać" - mówił napastnik Wisły. "Żyję nadzieją przed każdym meczem, że coś będzie lepiej, coś będzie inaczej, że coś się ruszy. A tutaj poprawy nie ma. Wygląda to tak, że jak nie dopisze nam szczęście, to nie strzelimy bramki. Nie stwarzamy takich stuprocentowych sytuacji, z których powinna paść bramka. Są one takie trochę z przypadku" - dodał Żurawski. Tak samo było w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław, kiedy gospodarze nie stworzyli sobie wielu okazji do zdobycia bramki. Początek meczu był obiecujący, jednak później krakowianie znowu zaczęli grać pasywnie, bez pomysłu i chaotycznie. "Ciężko było, bo nie wiem, gdzie szukać przyczyn. Znowu bym musiał odnieść się do tego, że zespół jest w budowie, itd. To nie zmienia faktu, że jest źle, że nie jest tak, jakbyśmy chcieli. Zawsze można pozytywy znaleźć, ale tych pozytywów nie ma i nie wiadomo, co zrobić, co myśleć. Czy ciężej pracować, czy zrobić cięższe treningi, czy w ogóle odpuścić. Mi tym bardziej nie jest fajnie, bo też jestem przyzwyczajony do tej innej Wisły. Z jednej strony brałem pod uwagę to, że te lata minęły i nie będzie tak jak kiedyś, jeśli chodzi o moją osobę, a z drugiej strony myślałem, że Wisła to był zespól, który grał dobrą piłkę i to zostanie. A jest inaczej" - przyznał "Żuraw". Piłkarz nie zgadzał się z zarzutami, że drużynie brakuje ambicji. "Każdy zawodnik, który wychodzi na boisko, stara się grać jak najlepiej. Nie wierzę w to, że piłkarz wychodzi na boisko po to, żeby sobie postać. Na pewno każdy gra na tyle, na ile stać go w danym momencie. A widać, że wszystkich stać na niewiele. Wydaje mi się, że gdyby wszystkich stać było na więcej, to wyglądałoby to lepiej. O ile kiedyś ktoś zagrał słabiej, to ktoś inny zagrał lepiej i to się uzupełniało. Teraz tak to nie wygląda. Ciężko znaleźć lekarstwo. Ale trzeba być optymistą i nie wolno chować głowy w piasek" - podkreślał Maciej Żurawski.