Ekstraklasa. Wyniki, tabela i statystyki - kliknij tutaj! 27-letni napastnik trafił do Podbeskidzia latem zeszłego roku. Z jedenastką z Bielska-Biała podpisał wtedy 3-letni kontrakt. Z jego transferem wiązano duże nadzieje. Doświadczony napastnik miał ciągnąć ofensywną grę zespołu i strzelać bramki. Nic dziwnego, że miał najwyższą gażę w zespole w wysokości 40 tys. złotych miesięcznie. Zaczął świetnie, bo w pięciu pierwszych ligowych meczach w barwach bielskiego zespołu trzy raz trafił do siatki. Potem było już tylko gorzej. Nawet pod koniec pobytu trenera Ojrzyńskiego w Podbeskidziu siedział na ławce, a u trenera Dariusza Kubickiego prawie w ogóle nie grał. Tak było pod koniec zeszłego sezonu w meczach w grupie spadkowej, tak też jest i w tym sezonie. W obecnych rozgrywkach Korzym zagrał w końcówkach meczów z Cracovią i Ruchem, spędzając na boisku łącznie ledwie 40 minut. W ostatnim spotkaniu z Pogonią w poniedziałek nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych. W tej sytuacji nic dziwnego, że drogi Korzyma i Podbeskidzia rozchodzą się. Zawodnik ma rozwiązać kontrakt z bielskim klubem. Na nowego pracodawcę nie będzie jednak długo czekał, bo ma podpisać umowę z ostatnim obecnie w Ekstraklasie Górnikiem. Korzym pracował z trenerem Ojrzyńskim w Koronie i Podbeskidziu. Teraz obaj znowu mają się spotkać. Klub z Zabrza szuka wzmocnień, bo na razie jest w lidze dostarczycielem punktów. W środę kontrakt z górnośląską ekipą podpisał już Aleksander Kwiek. Wczoraj na treningu z dobrej strony pokazał się Kameruńczyk Robert Ndip Tambe. Teraz jeszcze ma dojść Korzym, którego bilans w Ekstraklasie to 216 meczów i 36 bramek. Autor: Michał Zichlarz