Wisła Kraków w pierwszym meczu drugiej rundy eliminacji Ligi Mistrzów pokonała na wyjeździe mistrzów Łotwy - drużynę Skonto 1-0. Po meczu szkoleniowiec krakowian Robert Maaskant wyraził zadowolenie z wyniku, ale podkreślił, że nie podobał mu się sposób gry rywali, którzy długimi chwilami grali bardzo agresywnie w obronie. - Zrobiliśmy pierwszy krok do Ligi Mistrzów, przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo i najważniejsze, że ten cel udało nam się osiągnąć. Sądzę, że wynik 1-0 to dobry rezultat jak na mecz wyjazdowy. Z drugiej strony jeśli spojrzeć na to, o ile byliśmy lepsi, to można powiedzieć, że to zbyt niski wymiar kary dla przeciwników - powiedział Maaskant. - Przez większość czasu to my byliśmy w posiadaniu piłki, nie pozwoliliśmy Skonto rozwinąć skrzydeł. Postawiłem na niemal ten sam zespół, który wywalczył mistrzostwo Polski w ubiegłym roku, do pierwszego składu dołączyli dziś tylko Michael Lamey i Ivica Iliev. Z obu jestem zadowolony, wykonali dobrą robotę - dodał szkoleniowiec Wisły. - Nie podobało mi się natomiast to, jak traktowali naszych najlepszych zawodników piłkarze Skonto. Po tym, jak Maor Melikson został "znokautowany" po raz siódmy, bo tak to trzeba nazwać - przecież rywale nawet nie próbowali przejąć piłki - mój piłkarz został zniesiony z boiska i ma zwichnięty palec. Takie zagrania według mnie w ogóle nie powinny mieć miejsca - zakończył trener Wisły. Szkoleniowiec Skonto Ryga, Marians Pahars stwierdził, że jego zespół zagrał ambitnie i pochwalił przede wszystkim młodych zawodników. - Jestem dosyć zadowolony, bo to był interesujący mecz, choć dla nas także dość trudny. Mieliśmy prosty plan - nie stracić gola w pierwszej połowie, a w drugiej poszukać sposobu na zaskoczenie rywali. Niestety, nasza obrona nie była wystarczająco szczelna i trochę pechowo straciliśmy gola. W drugiej połowie piłkarze, którzy weszli na boisko spisywali się bardzo dobrze, ale gdyby ten mecz był rozegrany jeszcze raz, to i tak nic bym nie zmienił - powiedział. - Ogólnie jednak uważam, że mecze takie jak ten to wielka szansa rozwoju dla naszych młodych zawodników. Żałuję jedynie, że nie mogłem w dzisiejszym meczu skorzystać z Nathana Juniora, który miał problemy żołądkowe, ale i tak chciałbym podkreślić, że jestem bardzo zadowolony z tego, jak zagrali moi piłkarze, szczególnie nastolatkowie - zakończył Pahars. Bartosz Barnaś, korespondencja z Rygi