Piłkarze Wisły Kraków do Londynu, na mecz Ligi Europejskiej z Fulham, podróżowali z ogromnymi kłopotami. Powrót przebiegał sprawie. Na lotnisku w Balicach mistrzowie Polski zameldowali się o godzinie 13, a potem udali się do klubu, gdzie mieli lekki rozruch. Na rozpamiętywanie porażki 1-4 na Craven Cottage nie mają zbyt wiele czasu, bo już w niedzielę czekają ich derby z Cracovią. Wisła, po wpadce w ostatnim ligowym spotkaniu z Podbeskidziem (0-1), nie może już sobie pozwolić na porażkę, gdyż straciłaby kontakt z czołówką tabeli, jednak nikt w obozie "Białej Gwiazdy" nie spodziewa łatwej przeprawy z "Pasami". Wprawdzie rywale zza Błoń zajmują ostatnie miejsce w tabeli, nie wygrali w tym sezonie meczu u siebie, ale w derbach Wisła nigdy nie miała na stadionie Cracovii łatwo. Zresztą w podobnej sytuacji odbywał się mecz rok temu. Wisła wygrała wówczas z trudem, po goli strzelonym w doliczonym czasie gry przez Nourdina Boukhariego. - Kilkakrotnie widziałem oglądałem mecze Cracovii i jestem zdziwiony, że zajmują ostatnie miejsce w tabeli. Kilku ich piłkarzy znam bardzo dobrze, bo grali w lidze holenderskiej. To nie będzie dla nas łatwy mecz - nie ma wątpliwości trener Robert Maaskant. Pytany czy zawodnicy zdołają się zregenerować po ciężkim boju w Londynie odparł. - Oczywiście. Są przecież zawodowymi piłkarzami. Jeśli chcesz grać w Europie, musisz grać co kilka dni, to normalne. Zawodnicy są obecnie gotowi. Rozmawiałem z nimi i wiedzą, że czeka ich wyjątkowe spotkanie. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby wygrać - zapewnił Holender, który nawiązał jeszcze od londyńskiego spotkania. - Może to zabrzmi głupio, ale mimo porażki 1-4 rozegraliśmy całkiem niezły mecz - ocenił. - O porażce zdecydowały szczegóły, błędy które zawodnicy popełnione w sytuacjach gdy traciliśmy gole. Oni mieli więcej szczęścia i oczywiście lepiej zagrali, ale nasz zespół, z tyloma kontuzjami, spisał się sobie dobrze. Psychicznie piłkarze czują się więc nie najgorzej. Sytuacja kadrowa "Białej Gwiazdy" nie uległa zasadniczym zmianom. - Z Londynu wszyscy wrócili zdrowi oprócz Rafała Boguskiego, który podczas ostatniego treningu, gdy ćwiczyliśmy sprinty poczuł ból w mięśniu. Za do zdrowia powrócił Tomasz Jirsak - dodał Maaskant, który w porównaniu z meczem z Fulham będzie miał większe pola manewru, gdyż będzie mógł skorzystać z Osmana Chaveza, który w Lidze Europejskiej pauzował za kartki. W tej sytuacji trener mistrzów Polski może posadzić na ławce Kew Jaliensa, który ostatnio zawala bramkę za bramką. Wisła ostatnio nie ma dobrej passy, wygrywała szczęśliwie, a porażki w Podbeskidziem i Fulham bardzo zabolały kibiców. - Nikt nie jest szczęśliwy w klubie z porażek, ale jeśli porównamy grę zespołu z poprzednim rokiem, to uważam, że drużyna wygląda lepiej. Gramy obecnie z sześcioma kontuzjami i ciągle zdobywamy punkty. Niewiele brakuje nam do lidera. Jesteśmy także mocniejsi, bo mamy drużynę, mamy skład, w tamtym roku budowaliśmy zespół. Teraz oczywiście mamy problemy z kontuzjami, ale nie straciliśmy tylu punktów, jak na przykład Lech w ubiegłym sezonie - zauważył Maaskant. Trener Maaskant z szacunkiem wyrażał się o trenerze Cracovii - Dariuszu Pasiece. - Spotkaliśmy się przypadkiem, porozmawialiśmy z 10 minut na stojąc na ulicy - wspominał. - To jest dobry przykład na to, że nie trzeba się nienawidzić i że ludzie, którzy pracują dla przeciwnych klubów mają dla siebie szacunek - stwierdził. Po raz pierwszy od wielu lat Wisłą będzie mogła liczyć na doping swoich kibiców na meczu przy Kałuży. Dzień wcześniej, czyli w sobotę piłkarze zjawią się na meczu Futsalu pomiędzy Wisłą Krakbet i z Marwitem Toruń. Tam będą mieli okazję spotkać się z fanami, którzy zamierzają dodatkowo mobilizować ich przed derbami.