INTERIA.PL: Czy pana zdaniem Wisła jest dziś lepszym zespołem niż przed rokiem, kiedy obejmował pan zespół po odejściu Henryka Kasperczaka? Robert Maaskant, trener Wisły Kraków: - Myślę, że tak. Uważam, że mamy dzisiaj lepszych zawodników, a przede wszystkim znacznie silniejszy zespół. Widzę duży postęp w organizacji gry i stylu, jaki prezentuje drużyna. Nadal jest bardzo wiele rzeczy, które możemy robić lepiej i każdego dnia nad nimi pracujemy. Potrzebuje pan jeszcze zawodników na jakieś pozycje, czy też jest pan zadowolony z obecnej kadry? - W nadchodzącym sezonie będziemy pracować z tymi piłkarzami, którzy już teraz są do naszej dyspozycji. Tylko od zawodników zależy, kto będzie występował w pierwszym składzie. Jestem bardzo zadowolony z tego, jak duża rywalizacja panuje w moim zespole. Oglądając ostatni sparing z Garbarnią Kraków, pewnie zauważył pan, że śmiało mógłbym wystawić jedenastkę, na którą postawiłem w tamtym meczu w Ekstraklasie. Sparing z Garbarnią był dla pana dobrą okazją, żeby przyjrzeć się zawodnikom z ławki rezerwowych. Czy któryś z nich ma szansę wskoczyć do pierwszego składu? - Każdy z nich ma taką szansę, ale sparing z Garbarnią służył przede wszystkim temu, by ci zawodnicy, którzy niedawno zostali piłkarzami Wisły poznali lepiej nasz system gry. Cieszę się, że mecz był toczony w niezłym tempie i że nikt nie nabawił się kontuzji. Od czasu do czasu mecz sparingowy z trochę niżej notowanym przeciwnikiem zamiast porannego treningu na pewno jest dobrym rozwiązaniem. Wydaje się, że kilku piłkarzy, jak choćby Rafał Boguski, Daniel Brud czy Mateusz Kowalski, nie ma obecnie większych szans na grę w pierwszym składzie. Czy planujecie z dyrektorem sportowym Stanem Valckxem wypożyczenie któregoś z tych zawodników do innych klubów? - Jak na razie nie mamy żadnych ofert dla tych zawodników, dlatego też na dziś mogę powiedzieć tylko, że prawdopodobnie zostaną oni w Wiśle. Do końca sierpnia sytuacja może się jednak zmienić. Jak pan ocenia grę Wisły w dwumeczu ze Skonto? - Wykonaliśmy dobrą robotę i osiągnęliśmy całkiem przyzwoite wyniki. Bardzo ważne jest dla mnie to, że drużyna podeszła do tych spotkań bardzo profesjonalnie, nie było mowy o lekceważeniu Skonto, chociaż było ono wyraźnie słabszym zespołem. Kilku zawodników, którzy zaprezentowali się w Rydze przeciętnie, w rewanżowym meczu w Krakowie spisało się znacznie lepiej. Mimo to niektórzy piłkarze wyraźnie mają jeszcze problemy z grą na pełnych obrotach przez 90 minut. Czy na mecze z Liteksem zdoła pan przygotować zespół na sto procent? - Przede wszystkim musimy pamiętać, że wielu piłkarzy jest z nami od stosunkowo niedługiego czasu. Nie jest więc niczym dziwnym, że piłkarze są na różnych etapach przygotowań. Aktualnie ze sztabem trenerskim pracujemy nad tym, by w możliwie szybkim czasie przygotować zawodników na wysiłek meczowy i na pewno z każdym tygodniem zawodnicy będą w lepszej dyspozycji. Wracając do meczów ze Skonto, trzeba być świadomym tego, że mecze wyjazdowe wyglądają trochę inaczej niż spotkania u siebie. W Rydze szczególnie piłkarze przednich formacji mieli trudniejsze zadanie, bo u siebie Skonto grało znacznie pewniej w obronie. Czy wasz kolejny rywal - Litex Łowecz - to przeciwnik dużo silniejszy od Skonto? - Tak, zdecydowanie tak. Przede wszystkim Litex jest mistrzem Bułgarii, czyli kraju, w którym piłka nożna jest na znacznie wyższym poziomie niż na Łotwie. Dwukrotnie oglądałem ich mecze na żywo i byłem pod wrażeniem. Mają kilku bardzo dobrych zawodników, tak więc spodziewam się trudnej przeprawy. Rozmawiał: Bartosz Barnaś