Gancarczyk na Ukrainie spędził siedem lat i kiedy pojawiła się propozycja powrotu do kraju nie zastanawiał się zbyt długo. "W środę dostałem telefon od działaczy Metalista, że mam zielone światło i mogę jechać na badania. Spakowałem się i przyjechałem do Poznania" - powiedział Gancarczyk na łamach "Przeglądu Sportowego". Duży wpływ na decyzję piłkarza miała także jego rodzina. Żona Seweryna Gancarczyka gorąco namawiała męża na powrót do Polski, a swoją cegiełkę dołożyli także działacze Lecha, którzy bardzo mocno zabiegali o obrońcę. Mimo, że Seweryn Gancarczyk ma już na karku 28 lat, to jednak dopiero teraz zadebiutuje w polskiej ekstraklasie. "Trochę może wyglądać to dziwnie, ale taka jest moja rzeczywistość, bo na Ukrainę wyjechałem jako młody chłopak" - dodaje zawodnik. Piłkarz uważa, że grając w Poznaniu będzie miał większe szanse na zaistnienie w kadrze Leo Beenhakkera. Atutem Gancarczyka jest to, że może grać zarówno na lewej obronie, jak i w drugiej linii. Prawdopodobnie już w poniedziałek Gancarczyk podpisze z Lechem trzyletni kontrakt.