Podopieczni Raula Lozano lecieli do Japonii z konkretnym celem. Tylko dwie wygrane z siatkarzami z Kraju Kwitnącej Wiśni przedłużały nasze nadzieję na awans do finału w stolicy Rosji. Polscy siatkarze plan wykonali. Styl, w jakim cel osiągnęli, można określić słowem "huśtawka", które w ostatnich kilku dniach w polskim sporcie było często używane, zarówno w stosunku do polskich siatkarzy, a także z doniesieniami dotyczącymi Roberta Kubicy w F1. Polscy fani oglądali ogromne męczarnie w pierwszym meczu i pewne zwycięstwo w drugim. Nie ma co szukać przyczyn słabszej postawy. Ważny jest wynik, a niezbyt korzystne wrażenie siatkarze będą mieli okazję zatrzeć w kolejnych meczach "światówki". Polacy swoje zadanie w dalekiej Japonii wykonali i czekali na dobre wieści ze Stanów Zjednoczonych. I takie nadeszły. Wprawdzie wielki faworyt "polskiej" grupy Serbia i Czarnogóra jeden mecz z USA wygrała, ale w drugim to Amerykanie okazali się lepsi. Tabela w grupie A mocno się więc zagmatwała. Trzy zespoły: USA, Serbia i Czarnogóra oraz Polska mają tyle samo punktów (13). O kolejności decyduje lepszy bilans małych punktów. Jak na razie najlepszy mają Amerykanie. Najważniejsze, że nasi nadal są w grze. Co więcej, znów bardzo wiele zależy od nich samych i nie muszą się oglądać na innych. Warto wykorzystać szansę, która otwiera się przed Polakami i po raz drugi z rzędu awansować do finału LŚ. A rywalizując ze ścisłą światową czołówką biało-czerwoni mogą odpowiednio przygotować się do najważniejszej imprezy sezonu - mistrzostw świata w Japonii. Ostatnie cztery mecze orły Lozano zagrają przed wspaniałą polską publicznością - z USA w Katowicach i z Japonią w Poznaniu. Serbowie także decydujące spotkania zagrają u siebie. W najbliższy weekend Polacy zmierzą się w Katowicach z liderami grupy A Amerykanami, których dwukrotnie ograli na wyjeździe. Mecze w Salt Lake City to już jednak historia i teraz należy skupić się na tym, co czeka naszych siatkarzy w "Spodku". Zgodnie z tym, co mówił trener USA Hugh McCutcheon jego podopieczni z meczu na mecz spisują się coraz lepiej. Świadczą o tym wyniki. W czterech meczach z Japończykami siatkarze zza oceanu stracili zaledwie seta. Przeciwko Serbom również zaprezentowali się z bardzo dobrej strony, także w meczu przegranym 1:3 (w pierwszym secie Amerykanie rozbili Serbów 25:13). Podobnie jak Polacy, także Amerykanie mają chrapkę na występ w turnieju finałowym w Moskwie i na pewno zrobią wszystko, żeby tam pojechać. Trudno przypuszczać, żeby zdeprymował ich wspaniały doping polskich kibiców, którzy szczelnie wypełnią katowicki "Spodek". Amerykanie, co podkreślał m.in. były trener reprezentacji Polski Ryszard Bosek, znani są z tego, że walczą do końca. Nawet gdy sytuacja wydaje się już beznadziejna. Na kogo muszą polscy siatkarze zwrócić baczną uwagę? Rozgrywający Donald Suxho to prawdziwy mózg zespołu. Prowadzi grę dokładnie i z wyczuciem. Ma też do kogo posyłać piłki. William Priddy "wygryzł" ze składu samego Claytona Stanleya i to z jakim skutkiem! 29-letni siatkarz jest na trzecim miejscu klasyfikacjach punktujących i atakujących LŚ, co tylko świadczy o nim jak najlepiej. Niebezpieczny w ataku jest także James Polster. Rzadko się zdarza, żeby ten zawodnik zakończył mecz dorobkiem punktowym mniejszym niż dziesięć "oczek". Na dodatek jest silnym punktem zespołu w przyjęciu. Umiejętności Phillipa Eathertona polskim kibicom są znane odkąd ten siatkarz broni barw Wkręt-Met Domex AZS Częstochowa. Wydaje się, że największy kłopot amerykański szkoleniowiec ma z drugim przyjmującym. W ostatnich dwóch meczach na tej pozycji grał David McKenzie, który nie zrobił furory w Polskiej Lidze Siatkówki. A jakie wieści dochodzą z polskiego obozu? Polscy siatkarze muszą "wyregulować" organizmy po wyprawie do Japonii. Nie wiadomo, czy w sobotę i niedzielę zdolny do gry będzie Daniel Pliński (kontuzja stawu skokowego). Środkowego Jastrzębskiego Węgla godnie zastąpił w Japonii Wojciech Grzyb i raczej trener Lozano pozwoli Plińskiemu wyleczyć uraz do końca. Reszta drużyny jest zdrowa i w Katowicach będzie szlifować formę przed pojedynkami z USA. Podstawowy skład USA w meczach z Serbią i Czarnogórą: Suxho, Polster, Eatherton, Priddy, Hoff, McKenzie, Lambourne (libero).