Obie ekipy rywalizują w grupie F z drużyną Rosji. W czwartek pierwszym rywalem "Sbornej" będą właśnie dzisiejsi pogromcy mistrzów świata. Podopieczni Martina Stojewa wzmocnieni Matejem Kaziyskim to drużyna znacznie mocniejsza od tej, z którą Polacy rywalizowali w pierwszej fazie rozgrywek. Efektowne i skuteczne ataki asa reprezentacji Bułgarii (zdobył aż 20 punktów!) były nie do zatrzymania dla obrońców trofeum, którzy po zwycięstwie w trzecim secie dającym prowadzenie 2:1 chyba za szybko uwierzyli, że nic złego już ich w tym meczu nie spotka. Tymczasem Bułgarzy konsekwentną grą doprowadzili do piątej partii, w której od pierwszych piłek przejęli inicjatywę i wypracowanej w ten sposób przewagi nie pozwolili sobie odebrać, sprawiając tym samym ogromną niespodziankę już w pierwszej konfrontacji finałowego turnieju w Spodku. "Przystąpiliśmy do tego meczu po niewielu wspólnych treningach i daliśmy rywalom za dużo szans w kontratakach" - próbował się tłumaczyć kapitan "canarinhos" Ricardo Garcia. "Jesteśmy niezwykle szczęśliwi, bo wygraliśmy przecież z mistrzami świata. Musimy jednak się szybko skoncentować, bo to tylko jedno zwycięstwo nie dające nam jeszcze awansu do półfinału" - podkreślił kapitan Bułgarii, Plamen Konstantinow. Brazylia - Bułgaria 2:3 (25:21, 20:25, 25:21, 23:25, 12:15) Rafał Dybiński, Katowice