"Liga Światowa była ważna, bo graliśmy u siebie, mistrzostwa Europy są przepustką do Pucharu Świata, a tam możemy zdobyć awans na igrzyska. Ale też mistrzostwa nie są celem same w sobie" - dodał Argentyńczyk. "Memoriał Wagnera to dla mnie z kolei ciężki trening przed mistrzostwami Europy. W tym roku celem jest awans na igrzyska w Pekinie. Temu podporządkowałem wszystko" - podkreślił Lozano. Biało-czerwoni zakończyli rozgrywki Ligi Światowej 2007 na 4. miejscu. W decydujących spotkaniach Polacy przegrali z Brazylią 1:3 (półfinał) i USA 1:3 (mecz o 3. miejsce). "W Spodku wszystkie drużyny prezentowały się gorzej niż na ubiegłorocznym mundialu. Wszyscy potrzebują czasu na odpowiednie przygotowania. Łatwiej jest jednak tym, którzy mają zawodników w najsilniejszych ligach - włoskiej i rosyjskiej. Oni są przyzwyczajeni do ciągłego stresu i wielkiego wysiłku. Brazylijczycy grają w Serie A i po zakończeniu ligi mieli dużo czasu na odpoczynek, ale potem potrafili szybko wrócić na wysoki poziom, bo są przyzwyczajeni do takiej gry. Paweł Zagumny prezentował się w Spodku bardzo dobrze, bo on właśnie ma doświadczenie i wie, jak znosić pewne obciążenia" - tłumaczył Lozano. "Teraz jest moment, kiedy można wykorzystać popularność siatkówki. Nie znam oglądalności z finałów Ligi Światowej, ale zakładam, że była ona porównywalna z mistrzostwami świata. Myślę, że powinniśmy zorganizować jakiś kongres, podczas którego przygotowano by strategię rozwoju siatkówki na następne lata. Nie do igrzysk olimpijskich w Pekinie, ale na 8 kolejnych lat! Tu nie chodzi o mnie, bo ja wkrótce pewnie odejdę, ale o polską siatkówkę i jej niepowtarzalną szansę. Musimy zrobić wszystko, by Polska Liga Siatkówki w najbliższych latach dorównała lidze włoskiej lub rosyjskiej. Popularność w telewizji już prześcignęła tamte kraje, ale trzeba pójść dalej" - stwierdził selekcjoner, który doprowadził polskich siatkarzy do wicemistrzostwa świata.