"Długa droga oczywiście odbiła się na nas wszystkich, ale nikt nie narzeka. Jeśli moglibyśmy mieć do kogoś pretensje, to do FIVB, która na siłę chcę oszczędzać. Zamiast lecieć przez USA, zwiedziliśmy pół świata" - powiedział "Przeglądowi Sportowemu" Raul Lozano. Po spotkaniach z Chinami w Chengdu zespół trenera Raula Lozano wyleciał do Amsterdamu, następnie do Paryża, by ze stolicy Francji udać się do Buenos Aires. I to właśnie w stolicy Argentyny był największy problem. "Wtedy okazało się, że nie będziemy mogli drogą powietrzną dotrzeć do Catamarki, bo na lotnisku nie było już wolnych samolotów, panowała lekka mgła, a niektórzy pracownicy strajkowali. Na szczęście udało się przez mojego przyjaciela załatwić skrzydlatą taksówkę, a Polkomtel, sponsor reprezentacji, szybko uregulował rachunek" - dodał selekcjoner "biało-czerwonych". Kłopoty nie mogą jednak wpłynąć na postawę siatkarzy. "Nie chcę jednak słyszeć, że przez to będziemy grać słabiej. Musimy nauczyć się, że jeśli nie myślimy o problemach, to one niejako same znikają. Kiedy o nich mówimy stają się większe. Po tym też można poznać klasę mistrzów" - zakończył Lozano.