Radwańska obecnie jest obecnie szósta w klasyfikacji WTA Tour, więc możliwości drugiego w karierze olimpijskiego startu mogłaby ją pozbawić tylko kontuzja. - Z jednej strony miejsce w czołowej dziesiątce cieszy i daje komfort spokojnych przygotowań. Z drugiej - może rodzić pewne komplikacje. Zgodnie z regulaminem ITF (Międzynarodowa Federacja Tenisowa - przyp. PAP) zawodniczka z TOP 10 może sobie dobrać dowolną partnerkę z niższym rankingiem i z nią wystąpić w deblu. Nie jest chyba tajemnicą, że marzeniem Roberta Radwańskiego jest wystawienia siostrzanego debla na igrzyskach - uważa szef działu wyszkolenia w Polskim Związku Tenisowym Wojciech Andrzejewski. - W grze podwójnej zapowiada się bardzo wyrównana rywalizacja. W drabince będzie dużo czołowych debli świata grających na co dzień razem. Dlatego realnie patrząc na potencjalne szanse medalowe to wydaje się, że większe są grze mieszanej. Poza tym tu będzie tylko 16 par, więc wygranie dwóch meczów oznacza znalezienie się w strefie medalowej. Poza tym Agnieszka mogłaby stworzyć silny mikst z Fyrstenbergiem lub Matkowskim, którzy mają odpowiednio wysokie rankingu deblowe - dodał. Zawodnicy Siemens AGD Tennis Team Polska zajmują obecnie ex aequo 12. pozycję w indywidualnej klasyfikacji deblistów ATP, co razem z szóstą pozycją w singlu Radwańskiej mogłoby dać nawet rozstawienie w drabince. - I tu się rodzi się poważny dylemat, przed którym stanie pewnie za kilka miesięcy Agnieszka. Ponieważ turniej olimpijski trwa tylko osiem dni, to start w trzech konkurencjach jednocześnie byłby wręcz samobójstwem. W dwutygodniowych turniejach Wielkiego Szlema rzadko ktoś się na to porywa, a co dopiero na igrzyskach. Znamy wszyscy budowę fizyczną Agnieszki. Na coś takiego mogłaby się skusić np. Wiktoria Azarenka, gdyby oprócz singla zagrała w deblu choćby z Olgą Goworcową i mikście z Maksem Mirnym - ocenił Andrzejewski. Urszula Radwańska ma realne szanse, żeby zyskać kwalifikację olimpijską w singlu. Obecnie zajmuje 86. miejsce na świecie, więc musi jeszcze awansować o co najmniej kilkanaście, może 20, miejsc. Wtedy mogłaby wystąpić w dwóch konkurencjach, korzystając z zaproszenia starszej siostry. O miejsce w drabince deblowej walczą też Alicja Rosolska i Klaudia Jans-Ignacik. Obecnie startują w turniejach WTA z zagranicznymi partnerkami i w ten sposób próbują poprawić swoje rankingi. Olimpijski debiut mają za sobą, bowiem w 2008 roku grały w Pekinie, podobnie jak Agnieszka Radwańska, Marta Domachowska czy Fyrstenberg z Matkowskim. - Liczymy bardzo, że u panów w singlu zakwalifikuje się do Londynu Łukasz Kubot. Obecnie znajduje się w przedziale rankingu, który powinien wystarczyć. Pamiętajmy jednak, że brany będzie pod uwagę stan na poniedziałek 11 czerwca, przypadający zaraz po zakończeniu Roland Garros. Do tego czasu musi bronić jeszcze trochę punktów, szczególnie w Paryżu za trzecią rundę. Czeka go więc bardzo poważne wyzwanie w najbliższych miesiącach - podkreślił szef szkolenia PZT. - Właściwie singiel to jedyna szansa dla Łukasza na start olimpijski, bo za bardzo spadł w rankingu deblowym, żeby się zakwalifikować. Podobny kłopot byłby w jego przypadku z mikstem. Nawet gdyby odnotował spory awans, to pojawiłyby się problem ze znalezieniem odpowiednio wysoko sklasyfikowanej partnerki - dodał. Z polskich tenisistów specjalnym programem przygotowawczym przed igrzyskami w Londynie - tzw. indywidualną ścieżką olimpijską - objęci są tylko Agnieszka Radwańska oraz debel Fyrstenberg-Matkowski. W tym roku na ten cel otrzymają (do sierpnia) po 100 tysięcy złotych. Z tych środków, pochodzących z ministerstwa sportu - mogą finansować starty w turniejach, zatrudnienie trenera czy też przygotowania szkoleniowo-kondycyjne.