W meczu o 3. miejsce Final Folur Ligi Mistrzów we włoskim Bolzano jastrzębianie nie sprostali rosyjskiemu Dynamo Moskwa, przegrywając 1:3. - Mieliśmy swoje szanse. Może gdybyśmy wygrali drugiego seta, to mecz potoczyłby się inaczej. Myślę, że gdybyśmy prowadzili 2:0 Rosjanie by już kompletnie siedli - dodał rozgrywający wicemistrzów Polski. - Wywalczony awans do Final Four w drodze eliminacji smakuje wyśmienicie. Cieszymy się, że tu przyjechaliśmy. Nie byliśmy faworytami, ale liczyliśmy, że może uda nam się sprawić jakąś niespodziankę. Walczyliśmy w każdym meczu i to na pewno jest powód do satysfakcji - dodał Grzegorz Łomacz. - Uważam, że pokazaliśmy się z dobrej strony. Wiadomo, że po meczu analizuje się, że wiele piłek można było rozegrać lepiej. Podjęliśmy walkę i możemy wracać z podniesioną głową - podkreślił 24-letni siatkarz. W Lidze Mistrzów najlepsza czwórka Europy, a na krajowym podwórku zdecydowanie poniżej oczekiwań. Jak to wytłumaczyć? - Trudne pytanie. Taki paradoks, którym my sami jesteśmy zaskoczeni - skomentował. Łomacz chwali współpracę z trenerem Lorenzo Bernardim, który przejął zespół w grudniu ubiegłego roku. - Trenujemy ciężko, jest wymagającym szkoleniowcem, który profesjonalnie podchodzi do swoich obowiązków. Moim zdaniem, podbudował nas mentalnie - wyznał kapitan Jastrzębskiego Węgla. Robert Kopeć, korespondencja z Bolzano