Nie masz konta w 11na11? Możesz to zrobić za darmo i bawić się również za darmo! Zobacz zapis relacji na żywo z meczu ŁKS - Polonia Warszawa Tego można się było spodziewać. ŁKS, który na ostatnią chwilę kompletował skład i nie wyjechał na żaden obóz przygotowawczy był kiepsko przygotowany i przede wszystkim niezgrany. Najbardziej aktywny był ten, którego poprzedni trener Ryszard Tarasiewicz w pierwszej kolejności chciał odstrzelić - Marcin Mięciel. Osamotniony w ataku (Marek Saganowski biegał daleko za jego plecami) napsuł sporo krwi obrońcom Polonii. Pokazał, że mimo 36 lat na karku, jest w stanie grać naprawdę nieźle. Pomysł łodzian był jasny - długie piłki do Mięciela i gra z kontry. Nic więcej. A przynajmniej przez pierwsze pół godziny... To Polonia miała jednak przewagę. Była znacznie częściej w posiadaniu piłki, ale gospodarze, choć popełniali błędy w defensywie, bronili się mądrze. Po prostopadłym podaniu Bruno w dobrej sytuacji znalazł się Edgar Cani, ale uderzył wprost w bramkarza. Kilka chwil później po dośrodkowaniu Tomasza Brzyskiego Albańczyk zgrał piłkę głową do Roberta Jeża, który otworzył wynik meczu. Podwyższyć mógł Wladimir Dwaliszwili, który minął z prawej strony Artura Gieragę, ale zabrakło wykończenia. ŁKS zaczął grać bardziej ofensywnie - zaatakował większą liczbą zawodników i zepchnął gości do obrony. Łodzianie z łatwością dochodzili do pola karnego, ale nie mieli pomysłu na stworzenie dogodnej sytuacji. Najbliższy zdobycia gola, tuż przed przerwą, był Maciej Iwański, który uderzył z pierwszej piłki z dystansu i pomylił się nieznacznie. Na początku drugiej połowy oba zespoły poszły na wymianę ciosów. Najpierw przewrotką uderzał Dwaliszwili, a chwilę później w doskonałej sytuacji - po błędzie obrony Polonii - znalazł się Mięciel. Napastnik ŁKS, mając przed sobą tylko bramkarza, uderzył prosto w niego. To była najlepsza okazja gospodarzy. Wydarzenia na boisku przez większość spotkania kontrolowała jednak Polonia. "Czarne Koszule" próbowały podwyższyć prowadzenie. Z dystansu niecelnie uderzał Bruno, a po indywidualnym rajdzie przestrzelił też Pavel Sultes. Bardzo blisko gola było też po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i strzela Wladimir Dwaliszwiliego, ale z linii bramkowej futbolówkę wybił Ronald Gercaliu. ŁKS nie był w stanie w żaden sposób odpowiedzieć na ataki gości - wiele piłek tracił Iwański, niewidoczny był Grzegorz Bonin, słabo grał też Robert Szczot. W 67. minucie powinno być 2-0 dla Polonii. Po fatalnym błędzie Marcina Adamskiego, który jak na tacy wystawił piłkę Caniemu, Albańczyk trafił w słupek. Kilkadziesiąt sekund później obrońca ŁKS znów w prostej sytuacji podał do rywala, ale obeszło się bez konsekwencji. Jak w pierwszej połowie Adamski wielokrotnie ratował kolegów, tak w drugiej mylił się bardzo często. Drugi gol dla stołecznej ekipy długo wisiał w powietrzu. Na listę strzelców wpisał się Cani, który w całym spotkaniu był bardzo aktywny. Polonia atakowała dalej i mogła zdobyć kolejne bramki, a po strzale Tomasza Brzyskiego piłka trafiła w słupek. Wyraźnie zmęczony ŁKS nie był w stanie już niczego zrobić... Po meczu powiedzieli: Trener Polonii Warszawa Jacek Zieliński: "Mamy inaugurację rundy wiosennej za sobą, chociaż ta otoczka wiosny była trochę nietypowa. Miałem obawy, gdy zobaczyłem to boisko i zwały śniegu wokół niego. Nie był to dla nas łatwy mecz. Wiedzieliśmy, że dopóki wynik będzie na styku, to ŁKS będzie walczył jak o życie. Wierzyłem jednak, że o wyniku zdecydują umiejętności i tak się stało. Było w naszej grze trochę niedokładności, ale dzisiaj przejdziemy nad tym do porządku dziennego. ŁKS życzę od następnego meczu serii zwycięstw. Teraz już możecie rąbać wszystkich. Na pewno nie skreślałbym tego zespołu, bo są w nim zawodnicy, którzy potrafią grać w piłkę. Nie zawsze trzeba tylko szybko biegać. Piłkarze ŁKS z pewnością mają umiejętności, które pozwolą im wygrać parę spotkań". Trener ŁKS Łódź Andrzej Pyrdoł: "Przede wszystkim chciałbym pogratulować trenerowi Zielińskiemu zwycięstwa. Zdawaliśmy sobie sprawę, że po tych wszystkich perypetiach jakie były w naszym klubie, nie jesteśmy jeszcze w pełni gotowi do inauguracji rozgrywek. Po cichu liczyliśmy jednak na to, że uda się dzisiaj coś strzelić i nie stracić gola. Niestety, małe frajerstwo boiskowe sprawiło, że już po pierwszym strzale na naszą bramkę straciliśmy gola. Chociaż mamy w kadrze sporo zawodników, to musimy jeszcze ten zespół przygotować i zgrać. Trzeba pamiętać o tym, że tylko trzech graczy, którzy wyszli dzisiaj na boisko, było z zespołem od początku okresu przygotowawczego. Mamy w drużynie fajnych chłopaków, ale czeka nas jeszcze dużo pracy". Menedżer ŁKS Piotr Świerczewski: "Dziękujemy za lekcję, jaką otrzymaliśmy od trenera Zielińskiego i jego drużyny. Nasz zespół był montowany na kolanie przez ostatni tydzień. Mimo to jestem zadowolony z kilku akcji, jakie udało nam się przeprowadzić. Szkoda, że Marcin Mięciel nie zachował się lepiej w dobrej sytuacji. Od 70. minuty w naszej grze było już pasmo błędów. To wynik tego, że zawodnicy nie są przygotowani. Ja postaram się jeszcze sprowadzić do drużyny jednego, dwóch zawodników a nasz sztab szkoleniowy będzie pracował nad tym, by w naszej grze poprawić tyle, ile się da. Nie mamy dużej siły w ataku, więc będziemy szukać napastnika. Potrzebujemy też solidnego środkowego obrońcę. Do następnego meczu mamy tydzień a dla nas tydzień to bardzo dużo czasu". ŁKS Łódź - Polonia Warszawa 0-2 (0-1) Bramki: 0-1 Robert Jeż (15), 0-2 Edgar Cani (70). ŁKS Łódź: Bogusław Wyparło - Artur Gieraga, Michał Łabędzki, Marcin Adamski, Ronald Gercaliu - Grzegorz Bonin (84. Seweryn Gancarczyk), Olegs Laizans, Maciej Iwański (76. Mateusz Stąporski), Robert Szczot (73. Paweł Sasin) - Marek Saganowski, Marcin Mięciel. Polonia Warszawa: Michał Gliwa - Aleksandar Todorovski, Marcin Baszczyński, Adam Kokoszka, Tomasz Brzyski - Pavel Sultes (89. Jakub Tosik), Robert Jeż, Łukasz Trałka, Bruno Coutinho (71. Aviram Baruchyan), Władimir Dwaliszwili (79. Paweł Wszołek) - Edgar Cani. Żółta kartka - ŁKS Łódź: Olegs Laizans, Marcin Adamski. Polonia Warszawa: Aleksandar Todorovski. Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 2˙568. Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy