Na lodowisku przez kilka dni nie było prądu, tafla zaczęła się rozmrażać, stała na niej woda. Sprowadzono jednak agregat prądotwórczy, włączono zasilanie i okazało się, że maszynownia działa sprawnie, zaczęło się mrożenie lodu. To ważne, bo gdyby lód całkowicie puścił, trzeba by dwóch tygodni na jego zamrożenie. Wczoraj ekipy dozoru technicznego pozwoliły zawodnikom Cracovii, pojedynczo, wchodzić do zniszczonej szatni. - Widok jest opłakany, powyrywane okna, wszędzie pełno gruzu. Ale najważniejsze, że sprzęt nie uległ zniszczeniu, jest tylko mokry, trzeba go wysuszyć - mówi Leszek Laszkiewicz. Wczoraj hokeiści Cracovii trenowali na "sucho" w ComArchu, dzisiaj jadą na pierwszy od piątku trening do Oświęcimia, a w piątek rozegrają mecz ligowy ze Stoczniowcem w Gdańsku. Stoczniowiec odpowiedział wczoraj pozytywnie na prośbę Cracovii o zmianę gospodarza. Wygląda więc na to, że pierwsze mecze na lodowisku będzie można rozegrać na przełomie października i listopada.