Mimo że śląski zespół, prowadzony przez włoskiego szkoleniowca, przegrał we wtorek rewanżowy mecz drugiej rundy play off z Noliko 0:3 (u siebie zwyciężył 3:2), triumfował w tzw. złotym secie 17:15. - Drużyna wygrała swoją historyczną wojnę. Ja zobaczyłem wreszcie w oczach moich zawodników szczęście. To coś niesamowitego dla trenera. Odniosłem największy sukces w mojej krótkiej karierze szkoleniowej. Co będzie w turnieju Final Four? Przygotujemy się na 150 procent i postaramy się wygrać, co się da. Ten zespół ma teraz coś z mojego charakteru. I jest to dla mnie niezwykle istotne - powiedział urodzony 10 sierpnia 1968 roku w Trento Bernardi. Jako zawodnik (grał na pozycji przyjmującego) 306 razy wystąpił w reprezentacji Włoch. Jest dwukrotnym mistrzem świata (1990 i 1994) oraz wicemistrzem olimpijskim igrzysk w Atlancie 1996. W 2001 roku został wybrany siatkarzem XX wieku. W marcu 2009 roku powierzono mu funkcję trenera narodowej kadry B, z którą zdobył złoty medal Igrzysk Śródziemnomorskich. Od połowy grudnia 2010 roku prowadzi drużynę Jastrzębskiego Węgla. - Kiedy przyszedłem do klubu, prezes oświadczył, że dostanę bonus za wywalczenie miejsca w czołowej szóstce PlusLigi. Żartobliwie zapytałem, co będzie, gdy awansujemy do finałowego turnieju Ligi Mistrzów. Zapadła cisza - wspomniał. - Poważnie mówiąc, nie mieliśmy w tym sezonie po prostu czasu na treningi i pracę indywidualną z zawodnikami. Występowaliśmy co trzy dni w PlusLidze i Lidze Mistrzów. Rywale w kraju mogli się lepiej przygotować do meczów z nami. Dlatego przegraliśmy bardzo istotny pojedynek z Delectą Bydgoszcz. W efekcie pozostała nam walka o miejsca 7-10. Ostatnio mieliśmy wreszcie okazję potrenować. Pokonaliśmy w Lidze Mistrzów drużyny na pewno od nas mocniejsze" - zaznaczył Bernardi. Piotr Girczys, Maaseik