THW Kiel to najlepszy obecnie zespół Bundesligi. Trenerzy Lars Walther (Wisła) i Alfred Gislason (THW) są przyjaciółmi i szybko ustalono, że pierwszy mecz odbędzie się 17 lub 18 marca w Kilonii, rewanżowy 24 lub 25 marca w Płocku (odwrotnie niż wynikało z losowania). "Nasze oczekiwania szły w kierunku Hiszpanii, by urozmaicić kibicom i sympatykom obserwowanie nieco innego stylu gry w piłkę ręczną. Trezba powiedzieć jednak, że każdy zespół na tym etapie jest bardzo dobry i na pewno sprawiłby nam sporo trudności. Ale sport jest piękny przez to, że jest nieprzewidywalny. Oczywiście my nie będziemy faworytami dwumeczu, na pewno zagramy rozluźnieni i kto wie, może coś z tego będzie" - powiedział prezes SPR Wisła Płock Andrzej Miszczyński. "Dla nas ważne jest także to, że zostaliśmy przyjęci do europejskiej rodziny, że postrzegają nas jako klub z ambicjami, który ma wszystko, by zaistnieć w Europie - tradycje, wspaniałą halę. Do meczów z THW będziemy podchodzić teraz bardziej od strony widowiska, bo od tego, jak się sprzedamy w takim spotkaniu zależy, jak będą nas postrzegać. A tej niemieckiej drużyny w tym roku będziemy mieć jeszcze więcej. Mamy już ustalone, że przyjadą na dwumecz do Płocka uświetnić 50-lecie piłki ręcznej w naszym mieście. Będą od 4 do 12 sierpnia, a 10 i 11 sierpnia rozegramy mecze" - dodał Miszczyński. Kapitan Wisły Adam Wiśniewski podkreślił, że to było złe losowanie. "To był zespół, na który nie chcieliśmy trafić. Dla nas byłby trudny do przejścia każdy z czwórki zwycięzców grup Ligi Mistrzów. Przynajmniej w dwumeczu, bo być może postaramy się o niespodziankę w jednym spotkaniu. Marzyłem o Barcelonie, nigdy ta hiszpańska ekipa nie była w Płocku. Natomiast cieszę się z losowania Vive. Ich rywal, Cimos Koper, dobrze nam znany, jest do pokonania. Mam nadzieję, że awansują do dalszej fazy rozgrywek, a my będziemy im kibicować". Podobnego zdania jest rozgrywający płockiej drużyny Michał Kubisztal. "Domyślałem się, że to może być THW Kiel i myślę, że trafiliśmy najgorzej jak tylko można było. Ten zespół gra teraz najlepszą piłkę ręczną na świecie i w Bundeslidze nie ma na nich silnych, to co dopiero my. Ale to nie znaczy, że nie będziemy walczyć. To duża sprawa móc rywalizować z tak znakomitym zespołem, a jeszcze pokusić się o niespodziankę. Szkoda tylko, że to najmniej atrakcyjny rywal dla kibiców. Wisła współpracuje z niemiecka ekipą, która była w Polsce w ubiegłym roku, w tym też przyjedzie, więc obejrzenie ich na żywo, tak jakby to było w przypadku choćby Barcelony, nie będzie aż tak atrakcyjne".