- A co to za różnica, czy trenerem będzie Holender, Niemiec, Szwajcar czy Chorwat. To ma być dobry trener i takiego szukam - powiedział Listkiewicz na łamach "Rzeczpospolitej". Prezes PZPN zasłaniał się zasadami poufności negocjacji, ale uchylił rąbka tajemnicy. - Ci, którzy odpadną, nie życzą sobie, żeby ich nazwisko padło w takim kontekście, bo może to mieć niekorzystny wpływ na ich rozmowy w przyszłości z innymi kontrahentami. Mogę powiedzieć, że zostało czterech kandydatów i jeden z nich jest Polakiem - wyznał. Z zagranicznych trenerów największe szanse, według mediów, na objęcie posady selekcjonera ma Holender Leo Beenhakker. Innym kandydatem, wymienianym w prasie jest Niemiec Berti Vogts. Sam Listkiewicz przyznał, że ewentualnym następcą Pawła Janasa może być Chorwat Marijan Vlak. Z polskich szkoleniowców najwyżej stoją akcje Stefana Majewskiego. Listkiewicz potwierdził, że rozmawiał z Legią i Dariuszem Wdowczykiem. - Mogę o tym powiedzieć, bo Legia nie chciała go puścić. Pozostałe kandydatury są tajemnicą - podkreślił Listkiewicz. - Paweł Janas także ma szanse na dalszą pracę z kadrą. Jego wyniki były bardzo dobre. Miał bilans lepszy nawet od Kazimierza Górskiego, a trzeba zwrócić uwagę, w jakich warunkach pracował. Niestety, u nas ocenia się trenera przez pryzmat jednego meczu. Gdyby Polska wygrała z Ekwadorem, tego całego zamieszania by nie było. A kiedy w sprawę angażują się politycy, to robi się ona głośniejsza, niż być powinna. Decyzja w sprawie wyboru trenera zapadnie najprawdopodobniej we wtorek, 11 lipca - zakończył Listkiewicz.