Zawodnik borykał się w ostatnim czasie z wieloma problemami, a jedną z przyczyn załamania były ciągłe niepowodzenia w polskiej Ekstralidze i cyklu Grand Prix. W najwyższej klasie rozgrywkowej w naszym kraju Antonio Lindback bronił barw Włókniarza Częstochowa. Pierwszy pełen sezon, jaki miał on spędzić na polskich torach okazał się jednak całkowitym niewypałem. Zawodnik wystartował w 7 meczach "Lwów" uzyskując w nich średnią około 5 punktów. - Przed sezonem odszedł z naszego składu Ryan Sullivan. Antonio Lindback miał zastąpić Australijczyka. Takie były założenia, ale nie udało się ich zrealizować. Lindback niestety zawiódł i w dużej mierze ten właśnie element wpłynął na taką a nie inną pozycję Włókniarza w tegorocznych rozgrywkach- twierdzi Piotr Żyto, trener "Lwów". Lindback startujący w cyklu Grand Prix miał być wzmocnieniem zespołu spod Jasnej Góry. Nie można jednak zapominać o tym, że dla młodego zawodnika obecny rok był tak naprawdę pierwszym spędzonym w Ekstralidze. Wyniki Szweda były jednakże zbyt słabe. Na niepowodzenia w Polsce nałożyły się porażki w turniejach z udziałem żużlowców rywalizujących o miano indywidualnego mistrza świata. W nich czarnoskóry Szwed uzbierał dotąd w 10 turniejach zaledwie 31 punktów. Grand Prix i Ekstraliga okazały się, przynajmniej na razie, zbyt dużym wyzwaniem dla Lindbacka. Szwed dopiero niedawno zakończył wiek juniora i wciąż uczył się żużlowego rzemiosła. Trudno określić czy decyzja o zakończeniu kariery będzie ostateczną. Zdarzało się już bowiem, że zawodnicy powracali do uprawiania speedway`a mimo takich wcześniejszych deklaracji. Czy będzie tak w przypadku byłego reprezentanta Włókniarza?