W środowym finale pokonał w Londynie urodzonego w Tczewie a reprezentującego Norwegię Bartosza Piaseckiego 15:10. W jakim stopniu Polska pomogła panu w zdobyciu tytułu mistrza olimpijskiego? Ruben Limardo Gascon: Od ośmiu lat mieszkam oraz trenuję w Polsce i przy okazji dziękuję wszystkim polskim szkoleniowcom, którzy mi pomagają. To dzięki nim byłem w takiej formie. Z kolei wenezuelskie ministerstwo sportu finansuje moje przygotowania, obozy w Wiśle czy Spale. Ten medal po połowie należy się obu krajom. Jak pan trafił do Polski? - Za sprawą wujka-trenera, który najpierw studiował w Moskwie, a potem pracował i osiadł na stałe w Polsce. To on zaproponował przyjazd tutaj mi, braciom i kuzynce. Zgodziliśmy się, bo jest tanio w porównaniu z Francją i Włochami, a do tego wielkie tradycje w szermierce i możliwość dobrego treningu. We czworo mieszkamy w bloku w Łodzi. Nikt na pana nie stawiał w londyńskich igrzyskach. - Ale ja od małego śniłem o złotym medalu igrzysk i wiedziałem, że po niego sięgnę. Nieważne kiedy, nieważne jak, dziś, jutro, pojutrze. Ale to musiało się stać. Kiedy pokaże pan polskim znajomym swój medal olimpijski? - Teraz jadę do Wenezueli, do miasta Bolivar, skąd pochodzę. Spotkam się z dziewczyną, rodziną i za dwa miesiące wracam do Polski. Studiuję na AWF, ale muszę napisać pracę dyplomową, aby mieć tytuł licencjata. Potem magisterka lub szkoła o profilu menedżer sportu. Na pewno do kolejnych igrzysk zostanę w Polsce. Gdzie trenuje na co dzień najlepszy szpadzista świata? - Od dwóch lat w klubie Dragon. Co prawda tam szkoli się szablistów, ale nie narzekam. Co więcej, znów wielkie podziękowania dla trenera. Wcześniej ćwiczyliśmy w szkolnej sali gimnastycznej, w której nie było planszy szermierczej. Bartosz Piasecki, z którym walczył pan w finale, powiedział, że nie zmieni obywatelstwa na polskie, choć urodził się w Tczewie. A pan? - Jestem bardzo emocjonalnie związany z Wenezuelą. Oni kochają mnie, a ja ich. Moje serce nie pozwoliłoby mi na taką decyzję. Co pan sobie sprawi w nagrodę za mistrzostwo? - Ale ja nawet nie wiem, w jakiej wysokości mogę spodziewać się premii. Nie interesowałem się tym wcześniej. Przecież Wenezuela nie zdobywa medali olimpijskich zbyt często, ostatni wiele lat temu. Na pewno chciałbym pomagać biednym dzieciom z mojego kraju, które chcą uprawiać szermierkę. Smakuje panu polskie jedzenie? - O tak, szczególnie bigos i... pączki. Szermierze nie muszą trzymać limitów wagowych, więc chętnie po nie sięgam. A poza tym pierogi. Coś pysznego. Pobierz aplikację i śledź igrzyska Londyn 2012 na swej komórce, bądź tablecie!