We wtorek przeszedł kolejne badania, po których porównano opinie polskich i niemieckich lekarzy. Trener drużyny narodowej Bogdan Wenta do środy rano ma podjąć decyzję czy zabierze dwukrotnego medalistę MŚ z resztą kolegów na turniej, który ma być ostatnim sprawdzianem przed mistrzostwami Europy (19-31 stycznia także w Austrii). "Wszystko goi się tak jak powinno się goić. Aczkolwiek jeszcze za wcześnie, żeby wejść w obciążenia treningowe. Muszę jeszcze odczekać. Na razie trenuję +na boczku+ tylko" - powiedział PAP 32-letni Marcin Lijewski. O tym, że będzie konieczna operacja wybrany do drużyny gwiazd MŚ 2007 na pozycji prawego rozgrywającego Lijewski wiedział od dawna. Jednak o terminie jej przprowadzenia zadecydował niemiecki klub. "Operacja była wiadoma od dawna, ale klub stoi na pierwszym miejscu. To klub decyduje kiedy będę mógł się operować. I tak zrobili ukłon w moją stronę i zwolnili mnie z trzech meczów. Wyszli z założenia, że przez te dwa tygodnie jakoś się wykuruję i może będę mógł wziąć udział w mistrzostwach Europy" - dodał dwukrotny medalista MŚ. Po zabiegu polski szczypiornista stracił wiele sił. Miał przerwę w treningach, stracił na wadze. "Jeżeli dwa tygodnie nie trenowałem, schudłem sześć kilo, to nie wyglądało to na razie zbyt ciekawie - powiedział z troską w głosie. - Mam tylko nadzieję, że po wejściu w odpowiednie obciążenia treningowe wrócę do swojej wagi i jak najszybciej do mojej poprzedniej dyspozycji". Z drugiej strony taka przerwa w morderczych treningach w Bundeslidze może przynieść także korzyści. "Na pewno jest to dobre pod względem doleczenia jakichś mikrourazów, które się nawarstwiają w lidze. Aczkolwiek dwa tygodnie to jest dużo bez treningu. W Niemczech nie ma na to czasu. My tam gramy i praktycznie z dnia na dzień tylko utrzymujemy wypracowaną już formę" - zaznaczył. Wolny czas, który przypadł akurat na okres świąteczny, Lijewski wykorzystał na pobyt z rodziną w Hamburgu. Oceniając rywali, z którymi przyjdzie Polakom zmierzyć się podczas ME 2010, podkreślił, że nie będzie łatwo. Niemcy i Szwedzi to uznane marki, a Słowenia prowadzona przez nowego trenera Zvonimira Serdarusicia może sprawić wiele kłopotów. "Niemców nie trzeba przedstawiać. Wiadomo, że obojętnie w jakim składzie by nie byli - zawsze są groźni. Szwecja - sława światowa. Tak samo obojętne w jakim składzie personalnym by nie byli należy się nie tyle ich bać, co szanować i liczyć się z nimi. Co do Słowenii ciężko ocenić. Mają teraz bardzo dobrego szkoleniowca i podejrzewam, że pod okiem Noki Serdarusića, byłego trenera THW Kiel na pewno zrobili duży krok do przodu. Grupa jest ciężka, ale na mistrzostwach łatwo nie jest" - powiedział Lijewski. Jego zdaniem jednym z najważniejszych atutów polskiej drużyny jest jej waleczność. "Nasz najsłynniejszy trener kiedyś powiedział, że piłka jest jedna, a bramki są dwie i dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe. I ja wychodzę z takiego założenia, że dopóki jest szansa trzeba walczyć, a tą naszą waleczność już nie raz udowodniliśmy. Nawet kiedy jesteśmy w troszkę słabszej dyspozycji, to tym duchem walki często przerastaliśmy naszych rywali" - zakończył. Marcin Lijewski urodził się 21 wrześnmia w Krotoszynie. Dwukrotnie stawał na podium MŚ. W 2007 roku w Niemczech wywalczył srebrny medal, a dwa lata później w Chorwacji brązowy. W latach 2002-2008 grał w niemieckiej drużynie SG Flensburg-Handewitt, z którą dwukrotnie (2004, 2007) doszedł do finału Ligi Mistrzów. W Hamburgu występuje od 2008 roku. Jego sześć lat młodszy brat Krzysztof także jest członkiem reprezentacji i również jest w HSV.