"Bardzo fajne słowa usłyszeliśmy od Argentyńczyków po meczu, że jesteśmy potęgą. Tylko pytam gdzie. Jestem ciekaw, ile błędów popełnił zespół argentyński. W przerwie mówiliśmy, że dawno nie straciliśmy tylko sześciu bramek. Sławek (Szmal - przyp. red) bardzo dobrze trzymał nam wynik, trzeba będzie tylko więcej ruchu w ataku, pobiec z kontratakiem i skończyć. Wyszliśmy na drugą połowę i wyglądało to tak, jakbyśmy te wszystkie ustalenia zostawili w szatni. Głowy zostały po przerwie w szatni" - ocenił Wenta. "Według szybkiej informacji od Daniela (Waszkiewicza - asystent trenera - przyp. red) popełniliśmy dziś 21 błędów technicznych, co przy 24 bramkach daje nam prawie 50 procent nieskutecznej gry. Gdy do tego dołożymy jeszcze sytuacje niewykorzystane, bo na razie mówimy tylko o błędach, to wychodzi na to, że powinniśmy się cieszyć z tego zwycięstwa" - podkreślił szkoleniowiec "Biało-czerwonych". "Dużo ruchu wniósł w końcówce Jurkiewicz no i Zaremba, który próbował tak po swojemu, ale przynajmniej agresywnie szedł do przodu w kierunku bramki. Bardzo słabo zagrał Tomek Rosiński. Każdemu się coś posypało, ale musimy porozmawiać sobie spokojnie i uderzyć się w pierś, powiedzieć co dalej robimy" - zakończył Wenta. "Za dużo graliśmy na stojąco w ataku, to był nasz największy błąd. Argentyńczycy grali agresywnie i mieliśmy przez to duże problemy. Atak nie funkcjonował tak, jak powinien" - stwierdził Bartłomiej Jaszka. "Zagraliśmy słabe zawody, nie ma co ukrywać. Najważniejsze są dwa punkty. W ostatecznym rozliczeniu zaczęliśmy mistrzostwa od dwóch zwycięstw. Trochę nie radziliśmy sobie z obroną przeciwnika, z agresywną strefą. Za dużo przeprowadzaliśmy akcji indywidualnych. Do obrony właściwie nie można się przyczepić. Od jutra przygotowujemy się do spotkania z Chile i zakładam, że nie będzie to łatwy mecz" - mówił Grzegorz Tkaczyk. "Wygraliśmy mecz, a to najważniejsze na mistrzostwach. Nieważne w jakim stylu. Jeżeli mam grać tak jak dzisiaj i zdobyć mistrzostwo świata, to bardzo chętnie. A że było tak, a nie inaczej - trudno, jutro będzie lepiej. Daliśmy się wciągnąć w chaos, który nam Argentyna zaproponowała i nie potrafiliśmy z niego wyjść. Nie będę się teraz biczował, nie wiem czego od nas oczekujecie, żebyśmy stanęli i przepraszali? Mamy dwa punkty i idziemy dalej" - podsumował Marcin Lijewski. "Dobra była obrona, biegliśmy do kontrataków, tyle że przez prawie pięć minut nie potrafiliśmy zdobyć bramki. Brało się to z tego, że nasz atak był bardzo statyczny, mało kombinacyjny. Mało byliśmy ruchliwi, a argentyńska agresywna obrona przechwytywała piłki, bądź zmuszała do oddania rzutów z nieprzygotowanych pozycji. W drugiej połowie trochę za dużo było kar, rywale poczuli wiatr w żagle. Trzeba przyznać, że grali bardzo ambitnie" - powiedział Artur Siódmiak.