Wiele wskazuje na to, że nie wystąpi w tych spotkaniach Sebastian Świderski, który w meczu z Brazylią doznał urazu kolana. W perspektywie występu Polaków w turnieju finałowym Ligi Światowej (przecież nikt nie dopuszcza innej myśli) oraz finałach mistrzostw świata decyzja taka wydaje się być bardzo słuszna. Trener Waldemar Wspaniały nie chce ryzykować zdrowiem siatkarza. Pocieszająca jest natomiast informacja, że treningi wznowił narzekający wcześniej na dolegliwości z barkiem Paweł Papke. - Tak naprawdę jednak - powiedział nam trener Wspaniały - nie wiem co zrobię. Paweł już trenuje, ale nie jest w pełni dyspozycji. Dziś wieczorem odbywa się konferencja techniczna, na której powinienem podać dwunastkę zawodników na mecze z Portugalia. Może jednak uda mi się odwlec podanie składu do jutrzejszego popołudnia. Jutro mamy jeszcze trening i po nim będę mógł coś więcej powiedzieć o formie Pawła. Trener Wspaniały nie kryje, że może się zdarzyć, że nie pojawi się na parkiecie ani Świderski, ani Papke. Ale pomimo tego osłabienia (w praktyce bowiem miałby do dyspozycji jedenastu graczy) nikt w naszej ekipie nie dopuszcza do siebie myśli o przegranej. - Zawodnicy są zmobilizowani - opowiada trener reprezentacji. - W zasadzie nie trzeba im mówić za wiele, ale cały sztab pracuje nad tym, by nie zlekceważyli rywala i nie poczuli się zwycięzcami jeszcze przed rozpoczęciem meczu. Portugalczycy to groźna drużyna. Boleśnie przekonaliśmy się o tym my i Argentyńczycy. To młodzi chłopcy, którzy grają z ogromnym sercem, a każda wygrana piłka sprawia im wiele radości. Polski szkoleniowiec podkreśla, że nasi rywale będą grać bez najmniejszych obciążeń, oni po prostu nie mają nic do stracenia. - Słyszałem już opinie - twierdzi Waldemar Wspaniały - że mecze z Portugalią to będzie spacerek. Nic bardziej mylnego. Ostatnio "dowiedziałem się" też, że nie mamy się czym przejmować, bo Brazylijczycy na pewno nie przegrają obu spotkań w Argentynie. A ja na to powiadam moim zawodnikom, że jak umiemy liczyć, to liczmy na siebie. Oni doskonale z tego zdają sobie sprawę, wiedzą też, że jeśli dwukrotnie pokonamy Portugalię, a Brazylia dwa razy przegra z Argentyną, to awansujemy do finału Ligi z pierwszego miejsca w grupie. Wszyscy chcemy taki prezent sprawić kibicom. A nawet jeśli się nie uda, to z pewnością pokażemy we Wrocławiu dobrą siatkówkę - kończy Wspaniały. O tym, że Polacy pokażą we wrocławskiej Hali Ludowej wspaniałą siatkówkę przekonani są również kibice, świadczą o tym wyprzedane wszystkie bilety na mecze i w piątek, i w sobotę. I znów hala, w której grają polscy siatkarze pękać będzie w szwach.