Czekając na PSG, piłkarze Crveny Zvezdy nie przegrali na swoim stadionie od... 32 meczów. Na słynnej Marakanie mistrza Serbii nie pokonali ani Napoli, ani Liverpool w Lidze Mistrzów. Ale ta seria właśnie się skończyła. Po zwycięstwie przed dwoma tygodniami z Liverpoolem (2-1), paryżanie trochę odetchnęli, ale przed wyjazdem do Belgradu nie mogli być jeszcze niczego pewni. Tym bardziej, że bałkańska Marakana to wyjątkowo gorący teren. Gracze z Neapolu zremisowali tam 0-0, a The Reds przegrali nawet 0-2. Mecz Crveny Zvezdy z PSG miał jeszcze jeden podtekst. Gdy obydwie drużyny spotkały się na początku października, paryżanie nie dali szans rywalom, wygrywając 6-1, dopiero później okazało, że istnieją poważne wątpliwości do tego wyniku, bo jeden z serbskich działaczy miał postawić 5 mln euro razem ze wspólnikami na porażkę swojej drużyny... pięcioma bramkami. Sprawa jest w toku, ale francuski wymiar sprawiedliwości, wspólnie ze służbami UEFA, potraktował ją bardzo poważnie. To zapowiadało, że będzie gorąco. Trener Thomas Tuchel zdecydował się na taką samą, dość ryzykowną, jedenastkę jak w meczu z Liverpoolem. Przed dwoma tygodniami Thilo Kehrer spisał się jednak całkiem dobrze na prawej obronie, więc dostał szansę po raz kolejny. Podobnie jak Marquinhos w środku pola, który cofał się w fazie ofensywnej między Thiago Silvę i Kimpembe, aby zrównoważyć drużynę przy atakach na skrzydłach - Kehrera i Bernata. Dlatego, że na boisku znowu pojawili czterej ofensywni gracze PSG - Mbappe, Cavani, Neymar i Di Maria. Paryżanie zaatakowali od początku i szybko objęli prowadzenie. Po akcji Kyliana Mbappe lewą stroną, Francuz łatwo ograł obrońcę, wykorzystując swoją szybkość, i idealnie podał do Edinsona Cavaniego. Urugwajczyk tylko dołożył nogę, aby wepchnąć piłkę do siatki. To jego drugi gol w Lidze Mistrzów w tym sezonie. Ważny co najmniej z dwóch powodów - po pierwsze zadawał kłam, jakoby Cavani nie dostawał piłek od swoich kolegów z ataku, po drugie - w ewidentny sposób wpłynął na przebieg meczu. Paryżanie grali spokojnie, kontrolowali wydarzenia na boisku, tymczasem gospodarze dopiero po kilku minutach się otrząsnęli, odważniej przechodząc na połowę rywali. Ale bez wyraźnego efektu. Jeśli bowiem gracze Vladana Milojevicia mieli jeszcze szanse na Ligę Europy (przy korzystnym wyniku również w Liverpoolu), to w praktyce niewiele wskazywało, że mogą poważniej zagrozić paryżanom. A to był drugi konieczny warunek, aby w ogóle myśleć o 3. miejscu w grupie. Mecz stał się też ostrzejszy, czego efektem były dwie żółte kartki - dla Pawkowa i Kehrera. Po 30 minutach gry przewaga gości była bardziej niż wyraźna: prawie 75 procent posiadania piłki, cztery razy więcej celnych podań. Druga bramka wisiała w powietrzu i rzeczywiście za chwilę padła po znakomitym uderzeniu Neymara. Asystował znowu Mbappe. Trafiając do bramki Crveny Zvezdy, Brazylijczyk ma już na koncie pięć goli w Lidze Mistrzów - więcej, sześć, mają tylko Leo Messi i Robert Lewandowski. Było to również 200. trafienie zespołu z Paryża w Lidze mistrzów. Na kolejnego gola dla PSG jeszcze przed przerwą miał szansę Mbappe, ale nie wygrał pojedynku z bramkarzem Borjanem. Nie zmienia to faktu, że mistrzowie Francji wyraźnie dominowali, kontrolując wydarzenia na boisku i groźnie atakując dzięki swoim największym gwiazdom. W drugiej połowie gospodarze zaatakowali z większym animuszem, zmuszając rywali do większego wysiłku. I wspierani przez kibiców na Marakanie wyraźnie przejęli inicjatywę. Najpierw znakomitą szansę miał Ben-Mohamed, po dośrodkowaniu Stojkovicia, ale piłka jeszcze minęła słupek. Za chwilę jednak wpadła do siatki po uderzeniu Gobeljicia, którego wolej zaskoczył Buffona. Piłkarze Crveny Zvezdy wyszli po przerwie, jakby uwierzyli, że jeszcze nie wszystko stracone, że mogą powalczyć o dobry wynik, tymczasem z paryżanami stało się to, co w Neapolu. Prowadząc, dali się zdominować. Wtedy jednak nastąpił cios z mało oczekiwanej strony. Po dośrodkowaniu Di Marii z rzutu wolnego, Marquinhos po raz trzeci pokonał bramkarza gospodarzy. W sytuacji, gdy zawodnicy Crveny Zvezdy rzeczywiście mieli nadzieję na wyrównanie, pchani dopingiem przez swoich kibiców, goście pozbawili ich złudzeń. A Mbappe dobił już w doliczonym czasie gry. Paryżanie awansowali w ten sposób z pierwszego miejsca w grupie. Crvena Zvezda - PSG 1-4 (0-2) 0-1 Cavani (9.) 0-2 Neymar (40.) 1-2 Gobeljić (55.) 1-3 Marquinhos (74.) 1-4 Mbappe (90.+2) Crvena Zvezda: Borjan - Stojković, Degenek, Gobeljić, Rodić - Causić, Jovancić - Ben-Mohamed, Marin (86. Joveljić), Simić (72. Ebecilio) - Pawkow (72. Boakye). PSG: Buffon - Kehrer, Thiago Silva, Kimpembe, Bernat - Verratti (83. Rabiot), Marquinhos - Mbappé, Neymar, Di María (88. Craxler)- Cavani. Żołte kartki: Borjan, Pawkow, Stojković, Gobeljić - Kehrer, Bernat. Zobacz sytuację w grupie C Ligi Mistrzów