W meczu z Chimki nie zagrał kontuzjowany Qyntel Woods, ale absencja znakomitego Amerykanina może być tylko częściowym usprawiedliwieniem fatalnej postawy mistrzów Polski. Gospodarze, którzy już wcześniej stracili szansę na awans do Final Four tych rozgrywek, sprawiali wrażenie, jakby w ogóle nie zależało im na honorowym pożegnaniem się we własnej hali z europejskimi pucharami. Pierwszy czas trener Tomas Pacesas zmuszony był wziąć już po 73 sekundach, kiedy jego zespół przegrywał 0:7. Za chwilę było nawet 12:0 dla Chimki i wtedy pierwsze punkty dla gospodarzy zdobył Ronnie Burrell. Po reprymendzie swojego szkoleniowca gdynianie zaczęli grać zdecydowanie lepiej i w 17. minucie po akcji 2+1 Burrella przegrywali tylko 28:33. W odrabianiu strat nie przeszkodził im nawet fakt, że w 15. minucie cztery faule miał na koncie Ratko Varda. Mistrzowie Polski nie wyciągnęli jednak żadnych wniosków z kiepskiego początku spotkania i także drugą połowę rozpoczęli w fatalnym stylu. Koszykarze Asseco Prokom ponownie pozwolili rywalom rzucić 12 punktów z rzędu i zawodnicy z Moskwy po trójkach Keitha Langforda oraz Witalija Fridzona wygrywali 53:30. Świetną passę gości przerwał dopiero w 23. minucie Daniel Ewing. Minutę wcześniej boisko za pięć przewinień opuścił Varda. W 34. minucie przewagi Chimki wynosiła już 33. punkty - po jednym wolnym Wiaczesława Zajcewa zespół ze stolicy Rosji wygrywał 82:49. Było to już czwarte spotkanie obu zespołów w tym sezonie. Asseco Prokom i Chimki rywalizowały ze sobą także w Eurolidze. Trzy razy lepsi okazali się rywale. Powiedzieli po meczu: Oleg Mieleszenko (trener Chimki Moskwa): - Cieszę się, bo udało nam się po raz pierwszy pokonać Asseco Prokom w Gdyni. Byliśmy do tego spotkania bardzo dobrze przygotowani, ale poza niezłą skutecznością, zwłaszcza w rzutach za trzy oraz zdecydowanie wygraną walką na tablicach, jestem szczególnie zadowolony z liczby 17 asyst. To świadczy, że bardzo dobrze funkcjonujemy jako zespół, a zawodnicy nie są pazerni na zdobywanie punktów, tylko chcą grać ze sobą. Tomas Pacesas (trener Asseco Prokom): - Rywale potwierdzili, że są świetnym zespołem. O naszej zdecydowanej porażce zadecydowały głównie wysoko przegrane pierwsze minuty inauguracyjnej i trzeciej kwarty. Mieliśmy także tylko dwie zbiórki w ataku, zaledwie pięć asyst oraz fatalnie rzucaliśmy za trzy. Słabsza dyspozycja strzelecka zawsze może się zdarzyć, ale ambicji i woli walki nigdy nie powinno zabraknąć. Trzeba szanować klub, kibiców oraz siebie. Tymczasem niektórzy nasi zagraniczni koszykarze zagrali kompromitująco. Usprawiedliwiony może być Ratko Varda, który całą noc spędził w szpitalu u chorych dzieci. Mecz z Chimki miał być dla nas przetarciem przed finałowym turniejem Pucharu Polski, niemniej potraktowaliśmy to spotkanie zbyt treningowo. Asseco Prokom Gdynia - Chimki Moskwa 57:86 (18:24, 12:17, 15:29, 12:16) Asseco Prokom: Filip Widenow 10, Ronnie Burrell 9, Tommy Adams 7, Daniel Ewing 6, Adam Hrycaniuk 6, Mateusz Kostrzewski 4, Courtney Eldridge 4, Piotr Szczotka 3, Ratko Varda 3, Łukasz Seweryn 3, Adam Łapeta 2, Robert Witka 0. Chimki: Keith Langford 17, Witalij Fridzon 13, Kresimir Loncar 11, Thomas Kelati 10, Fedor Dmitriew 8, Siergiej Monia 8, Zoran Planinić 7, Aleksiej Sawrasenko 5, Wiaczesław Zajcew 3, Raul Lopez 2, Wadim Panin 2, Aleksiej Karpieko 0.