- Byłem przygotowany na złoto, dlatego głośno mówiłem o swoich aspiracjach. Nie zjadła mnie trema, nic z tych rzeczy. Po prostu zwyciężył rywal sprytem taktycznym. Liczyłem, że 1 sierpnia, w 68. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, ten fakt będzie mnie niósł po tytuł mistrza igrzysk - powiedział Zawrotniak. 31-letni zawodnik jest medalistą IO w Pekinie 2008 (srebro w drużynie) i mistrzostw Europy (m.in. brąz indywidualnie w Lipsku w 2010 r.). Skończył Akademię Wychowania Fizycznego, ale pasjonuje się historią. - Szczególnie interesuję się historią Polaków, losami rodaków nie tylko podczas drugiej wojny światowej - przyznał. Na żółtej planszy w hali ExCeL w Londynie polskiemu szermierzowi przyszło - po raz trzeci w karierze - rywalizować z Francuzem Alexandrem Bouzaidem, który niedawno zmienił obywatelstwo na senegalskie. - To bardzo dobry zawodnik, startował z sukcesami w barwach Francji w Pucharach Świata. Ale na olimpiadę może pojechać tylko dwóch szpadzistów z jednego kraju, więc zmienił paszport. Nie łapał się w dwójce. W takim kraju, jak Francja, aspirujących do reprezentacji było dużo więcej - stwierdził Zawrotniak. Początek walki należał do krakowianina, który prowadził 4:2. Przeciwnik szybko jednak wyrównał, a w połowie pojedynku całkowicie przejął inicjatywę. Po raz pierwszy objął prowadzenie 7:6, a później kontrolował wydarzenia na planszy. Ostatecznie wygrał 15:9, zadając cztery ostatnie trafienia. - Nie zabrakło mi siły, determinacji, wyszkolenia. Są czasem zawodnicy, którzy wyraźnie nie "leżą". Nie ma na nich sposobu. Bouzaid jest taki... nietypowy, niski, leworęczny, bardzo szybki. Bardzo trudno było go rozgryźć pod względem taktycznym i technicznym, chociaż przygotowywałem się na niego bardzo długo. - Na igrzyskach jest 32 szpadzistów, a w rankingu 1200. Każdy, kto tutaj przyjechał, może zdobyć złoty medal. Można rzucać w kości lub butelką. Będą się cuda działy - przewiduje Zawrotniak. Polak żałował, że stracił prowadzenie 4:2 w pierwszej części walki; zakończonej 4:4. W drugiej pełno było trafień zaliczanych obu stronom, zaś w ostatniej punkty zdobywał tylko reprezentant Senegalu. - Potrafił tak mnie wyciągnąć na przeciwnatarcie, że dałem się zmylić. Przecież wiedziałem, iż tak zrobi. Ale, że tak świetnie... To taka gra w łapki, ja chcę ci przybić, ty uciekaj - powiedział. W środę startować będzie jeszcze szablistka Aleksandra Socha (AZS AWF Warszawa).