"Bardzo cieszę się ze zwycięstwa, ale muszę przyznać, że we Włoszech nie startowali wszyscy liczący się w kategorii 94 kg zawodnicy. Niektórzy są kontuzjowani, inni przygotowują formę na Pekin. To dla mnie nie ma jednak znaczenia. Tytuł mistrza Europy ma swoje znaczenie. Gdybym musiał walczyć, to byłbym w stanie w podrzucie uzyskać lepszy wynik, dający w dwuboju ponad 400 kg" - powiedział Kołecki. Wynik uzyskany w Lignano Sabbiadoro (397 kg w dwuboju) mistrz Europy ocenia jako... średni. Nie jest rewelacyjny, ale nie przynosi mu wstydu. We Włoszech Kołecki prowadził po rwaniu z wynikiem 177 kg. W pierwszym podejściu podrzutu spalił próbę do 220 kg. "Przyznam, że byłem lekko zdziwiony i zły na siebie, gdyż popełniłem prosty błąd, który na tej rangi imprezie nie powinien się przydarzyć. Na rozgrzewce podrzucałem 210 kg, na pomoście dziesięć kilogramów więcej nie jest problemem. Byłem pewny 220, pięć kilogramów więcej także bym zaliczył. Ale mam kolejną nauczkę, że startując nie można sobie pozwolić na chwilę dekoncentracji" - ocenił. Przed wyjazdem reprezentacji na mistrzostwa Europy, zdobycie tytułu przez Szymona Kołeckiego było "zaplanowane" przez trenera kadry. Gdy w La Corunie wywalczył pierwszy raz tytuł mistrzowski, była to ogromna niespodzianka. "Rzeczywiście, najtrudniej było zdobyć pierwszy tytuł dziewięć lat temu w La Corunie. Teraz pomaga mi doświadczenie, jestem mocniejszy psychicznie, nie spalam się na pomoście. Dzisiaj, z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że zawody w Hiszpanii były najbardziej zacięte ze wszystkich, w których startowałem w karierze i wcale nie dlatego, że w dwuboju zaliczyłem 405 kg. Tam po raz pierwszy poczułem na pomoście, że stać mnie w sporcie na wiele. Tam po raz pierwszy zacząłem marzyć o złotym medalu olimpijskim" - dodał mistrz Europy. Na początku maja rozpocznie się kolejne zgrupowanie, a pod koniec czerwca rozegrane zostaną mistrzostwa Polski, po których zostanie wyłoniony ostateczny skład na olimpiadę w Pekinie, gdzie wystartuje sześciu reprezentantów kraju. "Na olimpiadzie może się zdarzyć wszystko, igrzyska są nieprzewidywalne. Dlatego trudno przewidywać, jaki wynik w dwuboju może zapewnić zwycięstwo. W Atenach 397 kg dało medal brązowy. Mnie jednak interesuje medal złoty, dlatego sądzę, że w Pekinie trzeba będzie w dwuboju przekroczyć 400 kg" - uważa Szymon Kołecki. Przez najbliższe dwa tygodnie mistrz Europy będzie trenował w klubie, kilka dni chce też przeznaczyć na odpoczynek. Później wyjedzie z domu i na dłużej ponownie się w nim pojawi pod koniec sierpnia. "Przez najbliższe dni będę z rodziną, mam do załatwienia kilka spraw. Od początku maja wracam do swojego stałego cyklu przed ważnymi zawodami - zgrupowania i treningi. Igrzyska w Pekinie dla mnie są teraz najważniejszą imprezą, wszystko jest temu podporządkowane. Na dłuższy wypoczynek będę miał czas wtedy, gdy na stałe zejdę z pomostu" - zakończył Kołecki.