Blanik oddał dwa równe skoki, które dały mu średnią 16,537 pkt. Zagrozić mu mogli Rumun Marian Dragulescu i Białorusin Dmitrij Kasperowicz. Dragulescu za pierwszą próbę uzyskał rekordową notę 16,800! Wyszedł w górę, niczym wystrzelony z działa, a lądował tak, jakby w podeszwach stóp miał najskuteczniejszy klej. Wydawało się, że to on zostanie mistrzem, ale na nasze szczęście, przy drugiej próbie, w której Rumun wybrał szalenie trudną kombinację, upadł na twarz! Białorusin Kasperowicz za pierwszym podejściem wybił się mocno, leciał dosyć niezdarnie, ale ustał lądowanie. Przy drugim podejściu leciał ładnie, ale po lądowaniu porwała go niewidoczna siła i o mały włos nie wyrżnął głową w konia. Leszek nie kombinował. Najpierw wykonywał trzy obroty w przód, a później w tył. Po lądowaniu minimalnie wyrzucało go do przodu, ale to było nic w porównaniu z tym, co działo się z rywalami. Blanik zrobił swoje i w skupieniu czekał na to, co zrobią rywale. Gdy okazało się, że są dla niego za słabi wyskoczył w górę jak z procy i pocałował fotografię syna Artura. Srebrny medal przypadł Francuzowi Thomasowi Bouhailemu, a brąz - Rosjaninowi Antonowi Gołocuckowowi. Finał gimnastyki sportowej mężczyzn 1. Leszek Blanik - Polska - 16,537 pkt 2. Thomas Bouhail (Francja) 16,537 3. Anton Gołocuckow (Rosja) 16,475 4. Marian Dragulescu (Rumunia) 16,225 5. Benoit Caranobe (Francja) 16,062 6. Dmitrij Kasperowicz (Białoruś) 16,050 7. Flavius Koczi (Rumunia) 15,925 8. Isaac Botella (Hiszpania) 15,737