Blanik uważa, że czwartkowy mecz z drużyną gospodarzy może mieć kluczowe znaczenie dla dalszych losów Polaków w tym turnieju. "Dotychczasowe zwycięstwa cieszą, ale najważniejsze mecze dopiero przed nimi. Kluczowe może być jednak czwartkowe spotkanie ze Szwedami. Zwycięstwo dałoby Polakom komplet punktów na początek drugiej rundy i pewność siebie, gdyż rywale uchodzili za jednych z faworytów" - powiedział Blanik. Według niego, niepokoić mogą przestoje w grze biało-czerwonych. "Zdarza się, że w krótkim czasie tracimy sporo bramek" - zauważył. Jak przyznał szczypiorniakiem zainteresował dopiero się w Gdańsku, gdzie obecnie mieszka. Od małego był natomiast kibicem żużla, a pasję tę wyniósł z rodzinnego Radlina. "Piłka ręczna podoba się nie tylko mnie, ale pociąga rzesze kibiców. To fajna, męska i dynamiczna gra. Dodatkową atrakcją są szybkość akcji, efektowne gole, twarda walka na boisku" - ocenił mistrz olimpijski z Pekinu. W minionym roku Blanik zakończył karierę, ale nie zerwał ze sportem. Chce być blisko gimnastyki i opracował autorski program szkolenia młodzieży. "Talentów nie brakuje. Nie można tego zaprzepaścić" - dodał.