"Do ideału nam jeszcze daleko. Adam nie osiąga jeszcze najlepszych prędkości na progu i samo odbicie też można poprawić. Mamy nad czym pracować, ale szczyt formy ma przyjść na igrzyska olimpijskie w Vancouver i z tego będziemy rozliczani" - powiedział Hannu Lepistoe. Lepistoe dotychczasowe wyniki Małysza określa jako zgodne z planem. "Tak pewnie powie większość trenerów, bo wszyscy celują w igrzyska, które będą w lutym. Musimy jednak pamiętać, że w skokach do formy nie dochodzi się nagle. Oczywiście może się zdarzyć, że komuś zawieje wiatr i pofrunie daleko, ale to są szczególne przypadki" - dodał. Dwukrotny medalista olimpijski początek sezonu miał niefortunny. Z powodu przeciwnego wiatru nie zakwalifikował się do inauguracyjnych zawodów Puchar Świata w Kuusamo, ale w konkursie drużynowym skakał równo i daleko. W ostatni weekend w Lillehammer był trzeci i ósmy. W klasyfikacji generalnej PŚ jest dziesiąty. "To nie jest przypadek. Chcieliśmy już w grudniu być w wysokiej dyspozycji, by uzbierać jak najwięcej punktów przed Vancouver i być w czołówce Pucharu Świata. Na tej podstawie ustalana będzie kolejność listy startowej w konkursach olimpijskich i chcemy, by Małysz skakał w podobnych warunkach, co najlepsi" - podkreślił fiński szkoleniowiec. Na początku sezonu wysoką formę prezentuje m.in. ostatni zdobywca Kryształowej Kuli Gregor Schlierenzauer. Austriak w pierwszej serii konkursu w Lillehammer uzyskał 150,5 m, ale nie utrzymał się na nogach. "To cud, że nic się nie stało. FIS musi coś z tym zrobić. Nie można dopuszczać do sytuacji, że zawodnicy oddają tak dalekie skoki. Jury musi obserwować sytuację i podejmować decyzje na bieżąco, a gdy wieje za mocno, to skracać rozbieg bądź wstrzymywać rywalizację" - uważa Lepistoe.