- Sytuacja nie jest ta sama. Jestem w Polsce już od ponad dwóch lat. Piłkarze znają mnie i ja ich znam. Nawet tych, którzy w kadrze są od niedawna, znam z klubów - tłumaczył Leo. - Nowe twarze mają odświeżyć drużynę, dodać jej świeżej krwi, odmłodzić ją, sprawić aby miała więcej ducha, ambicji. - W kwalifikacjach i w finałach Euro 2008 reprezentacja składała się w większości z piłkarzy pod "trzydziestką". Dlatego odmłodzenie jest nieodzowne. Młodzi swoją formą, jaką prezentują w klubach pukają do drzwi reprezentacji. Bardzo dobrze - to proces naturalny. Ale ten proces wymaga czasu - twierdzi Holender. Leo zaapelował, aby opinia publiczna dała czas odmłodzonej kadrze. - Wiem, że fani i media potrzebują natychmiastowych wyników i nigdy nie mają cierpliwości ani zrozumienia. Ja to zniosę, nie ma problemu. Ale młodsi piłkarze potrzebują jednak wsparcia z każdej strony, aby mogli nabrać pewności siebie. Dlatego dajcie im czas - prosi Leo Beenhakker. Trener Polski uspokajał też, że pod jego batutą odmładzanie będzie przebiegało stopniowo. - Jutro nie zobaczycie dziewięciu nowych twarzy na murawie. To byłoby nieodpowiedzialne. Trzon drużyny z Żewłakowem, Mariuszem Lewandowskim pozostanie. Staramy się jednak wkomponować do drużyny nowych zawodników, którzy potrzebują wsparcia i czasu. Gwarantuję, że każdy z tych ludzi zrobi wszystko, aby wygrać - zapewniał. Jeden z dziennikarzy zwrócił uwagę na brak konsekwencji w retoryce Beenhakkera. Jeszcze przed Euro Leo zapewniał, że Michał Pazdan i Tomasz Zahorski mają tylko krok do poziomu międzynarodowego, a teraz nie powołał ich nawet do szerokiej kadry. Dlaczego? - Jeżeli wie Pan coś na temat futbolu, to powinien Pan wiedzieć. W piłce nigdy nie jest tak, że przez kilkadziesiąt lat kariery każdego dnia grasz na tym samym poziomie. Pazdan i Zahorski mają trudną sytuację w klubie. To nie jest dla nich idealny moment, aby brać ich na takie mecze. Nie dość, że drużyna Górnika nie jest w najwyższej formie, to w związku z przegranymi ci piłkarze nie są mentalnie najlepsi. Na takie mecze bierze się piłkarzy w najlepszej formie fizycznej i mentalnej - dowodził Beenhakker. Dodał też, że drzwi do kadry dla Pazdana i Zahorskiego w przyszłości pozostają otwarte. Na wiosnę Leo to samo mówił o Kamilu Kosowskim, który akurat wyprowadził się z Wisły do Hiszpanii. W rzeczywistości jednak nie powołał go ani razu. - Piłkarze są ludźmi. Czasem grają dobrze, a innym razem - z różnych powodów poniżej swoich możliwości - dodał w tym temacie Leo. - Jestem zmęczony powtarzaniem w kółko, że przy powoływaniu reprezentacji musisz mieć: odpowiednią ilość defensywnych pomocników, ofensywnych i skrzydłowych. To samo z obrońcami i napastnikami. Gdybym np. wziął Pazdana, którego sytuacja w klubie nie jest ciekawa, nie mógłbym wziąć Bandrowskiego, który radzi sobie świetnie i od dawna chciałem go sprawdzić. To zawsze kwestia wyboru. Leo znowu utyskiwał na polskie obyczaje. Poprzednio robił tak podczas konferencji prasowej po tzw. aferze alkoholowej. - Z doświadczenia ostatnich kilku dni wiem, że chętniej mówicie o zawodnikach, których nie ma w reprezentacji, niż o tych, którzy tu są. To chyba jakiś polsku zwyczaj - stwierdził Beenhakker. - Z przyjemnością powiem że ta grupa, która dostała powołanie ma potencjał, chęci i szanse na wskoczenie na poziom międzynarodowy. Oni będą stanowić trzon kadry w najbliższej przyszłości. Michał Białoński, Wrocław