Były selekcjoner reprezentacji Polski przypomniał swoje słowa ze stycznia bieżącego roku: - Na początku współpracy zapowiedziałem, że przyszłość zacznie się dopiero w lipcu 2009. Wszystko ma swój początek na murawie, więc byliśmy skupieni na tym. Ważnym było, żeby zaliczyć przynajmniej dobry start sezonu. Holender po raz kolejny zwrócił uwagę na słabą kondycję finansową klubu: - Teraz patrzymy w dłuższym terminie. Finansowo jesteśmy w ciężkiej sytuacji, więc musimy być niesamowicie kreatywni. Beenhakker przyznał, że to nie ułatwia pracy i krzyżuje plany transferowe, ale nie zamierza z tego powodu załamywać rąk: - To frustrujące. W ciągu minionych sześciu miesięcy widzieliśmy wielu piłkarzy, którzy mogli stanowić wzmocnienie drużyny. Nie mówię o wielkich kwotach, ale o takich, przez które nie powinieneś się denerwować. Jeśli nawet to jest niemożliwe, to jest to frustrujące. Na pytanie redaktora o to, czy na przestrzeni sześciu miesięcy, w których pracuje w klubie coś się zmieniło, odparł: - Zawsze mówiłem, że Feyenoord ma dobrych piłkarzy, ale to nie czyni automatycznie dobrej drużyny. Cofnę się do późnych lat 90. - miałem Bonaventure Kalou, Petera van Vossena, ale sercem zespołu byli Jean-Paul van Gastel, Kees van Wonderen, Paul Bosvelt i John Dahl Tomasson. Oni tworzyli szkielet zespołu. To było kluczowe.