Orłom Leo zostały jeszcze trzy dni treningów we Wronkach. W piątek przeniosą się do Wrocławia, gdzie w sobotę zagrają mecz ze Słowenią, którym zainaugurują walkę o udział w MŚ 2010 r. - Mniej więcej mam już w głowie jedenastkę na ten mecz, ale tylko mniej więcej. Do tej pory nie miałem jeszcze prawdziwego treningu. Czekam do popołudniowego i jutrzejszego treningu, gdy będę miał wszystkich do dyspozycji - powiedział Leo Beenhakker. - Wiadomo, że piłkarze, którzy są świezi na kadrze, są trochę nieśmiali i nie pokazują wszystkiego, ale to im minie. Selekcjoner Polaków nie obawia się, że odmłodzoną kadrę zeżre trema w sobotnim meczu, bo przecież są w reprezentacji starzy wyjadacze Żewłakow, Wasilewski, Jop. Leo tłumaczył też, że Ebi Smolarek spóźnił się na zgrupowanie, bo załatwiał transfer do Boltonu. - Mam nadzieję, że ten ruch transferowy wyjdzie mu na dobre. W Santander dostał wyraźny sygnał, że już go nie chcę, więc nie miał co tam szukać. W Boltonie ma szansę na grę, więc mam nadzieję, że na reprezentację będzie przyjeżdżał ograny, a nie siedzący w rezerwie Smolarek - tłumaczył Leo. Holender zapewniał też, że wbrew incydentowi z nadużyciem alkoholu, czego dopuścili się na Ukrainie Boruc, Dudka i Majewski, atmosfera w kadrze jest wspaniała. - Ukraina była czarną stroną w ładnej kolorowej książce z napisem "reprezentacja Polski". Teraz znowu otworzyliśmy tę książkę na białej stronie. Pracujemy razem, mamy wspaniałą atmosferę - jak zawsze w tej reprezentacji - podkreślał. Dziennikarze nagabywali Beenhakkera, dlaczego nie powołał Wichniarka, czy Jelenia. Odpowiedź była prosta: - Musiałbym wtedy zostawić świetnie rozwijających się Brożka, czy Roberta Lewandowskiego w domu. To kwestia wyboru - przypomniał Leo Beenhakker.