Lenczyk na przedmeczowej konferencji prasowej przyznał, że oglądał pierwszą potyczkę obu tych drużyn, choć formalnie nie był jeszcze trenerem wrocławskiej ekipy. Wówczas za sznurki w stolicy Śląska pociągał Ryszard Tarasiewicz, który po meczu z łódzkim zespołem został zawieszony w roli szkoleniowca pierwszej drużyny. - Przychodzi nam grać z drużyną, która rozgromiła Śląsk w poprzedniej rundzie. I to dziwne, bo pamiętam tamten mecz. Śląsk nie grał aż tak źle, aby ponieść taką porażkę. To dowód na to, że Widzew jest zespołem nieobliczalnym, choć nie ma swoich szeregach wielkich gwiazd. No może poza dwiema, trzema gwiazdeczkami, które są w różnej formie - powiedział doświadczony opiekun wrocławskiego zespołu. - Wszystko jest w nogach i głowach piłkarzy obydwu drużyn - dodał. Szkoleniowiec WKS-u wyraził również swoje niezadowolenie ze stanu murawy na obiekcie przy ulicy Oporowskiej. - Boisko nasze jest obecnie w takim stanie, dlatego uważam, że to nie jest nasz atut, jeśli chodzi o grę z pierwszej piłki. Bardzo chciałbym, żeby ten mecz nie stał się kopaniem piłki. Zapowiada się jednak mecz walki, ponieważ Widzew od lat nazywany jest drużyną z charakterem - podkreślił. W kadrze meczowej Lenczyk nie przewidział żadnych zmian w porównaniu do ostatniego starcia ligowego. Nadal niezdolni do gry są kontuzjowani - Cristian Omar Diaz i Amir Spahić.