To był jedyny optymistyczny i najbardziej wzruszający akcent dla kibiców biało-czerwonych. Odsłuchanie hymnu narodowego tuż przed rywalizacją miało pobudzić do walki pozostałych reprezentantów kraju. A nie było ich mało. Nawet najwięksi pesymiści nie ułożyliby takiego scenariusza. Z sześciu szans medalowych Polacy nie potrafili wykorzystać ani jednej. Brak startów spowodował, że obrończyni tytułu Anna Rogowska oraz wicemistrzyni świata Monika Pyrek zdołały zaliczyć jedynie 4,55 i zostały sklasyfikowane ex aueqo na dziesiątej pozycji; pewność siebie zgubiła wicemistrza olimpijskiego i świata w rzucie dyskiem Piotra Małachowskiego, który po fatalnych próbach uplasował się na dziewiątym miejscu; szczęścia zabrakło Karolinie Tymińskiej w siedmioboju, która do brązowego medalu straciła 28 pkt; zimnej krwi zabrakło szóstemu na 800 m Adamowi Kszczotowi, a doświadczenia czwartemu Marcinowi Lewandowskiemu. "Jestem zawiedziony, że nie udało się wykorzystać choć jednej z sześciu szans, ale może taki zimny prysznic przed przyszłorocznymi igrzyskami w Londynie nam się przyda" - powiedział PAP dyrektor sportowy PZLA Piotr Haczek. Do finałów nie udało się także awansować na 1500 m Renacie Pliś i w trójskoku Annie Jagaciak. Z faworytów we wtorek nie zawiódł jedynie rekordzista świata Kenijczyk David Rudisha, który triumfował na 800 m (1.43,91). W kobiecej tyczce klęskę obok Polek, poniosła także rekordzistka globu, dwukrotna mistrzyni olimpijska Rosjanka Jelena Isinbajewa, która sklasyfikowana została na szóstej pozycji; ze stadionu schodziła płacząc. "Gdybym nie była w formie, na pewno bym tu nie przyjechała. Interesowało mnie tylko złoto i byłam przygotowana na znacznie wyższe skakanie. Nie wiem co poszło nie tak" - skomentowała. Konkurs wygrała Brazylijka Fabiana Murer, wynikiem 4,85 ustanawiając rekord Ameryki Południowej. Druga była Niemka Martina Strutz z rekordem kraju - 4,80, a trzecia Rosjanka Swietłana Fieofanowa - 4,75. Już praktycznie po pierwszej kolejce została rozstrzygnięta rywalizacja w rzucie dyskiem. Obrońca tytułu Niemiec Robert Harting wyszedł po pierwszej swojej próbie na prowadzenie i nie oddał go do końca. Wynik 68,97 dał mu złoto. Na podium zabrakło nie tylko Małachowskiego, ale także doświadczonego Litwina Virgilijusa Alekny, który był szósty. W siedmioboju wygrała Rosjanka Tatiana Czernowa (6880 pkt) przed obrończynią tytułu Brytyjką Jessicą Ennis (6751 pkt). Dramat przeżyła Amerykanka Hyleas Fountain, która po sześciu konkurencjach była czwarta, ale w biegu na 800 m upadła po 200 metrach i nie ukończyła rywalizacji. Niespodzianką zakończyła się rywalizacja na 400 m mężczyzn. Od eliminacji niepokonany był powracający na bieżnię po przerwie spowodowanej stosowaniem niedozwolonych środków Amerykanin LaShawn Merritt. W finale na ostatnich metrach wyprzedził go 18-letni Kirani James z Grenady i wynikiem 44,60 ustanowił rekord życiowy. Na 3000 m z przeszkodami rywalki zdeklasowała Rosjanka Julia Zaripowa, która miała czas 9.07,03 i o prawie pięć sekund wyprzedziła drugą na mecie Tunezyjkę Habibę Ghribi (9.11,97). Z Daegu - Marta Pietrewicz