Przypomnijmy, że po zakończeniu poprzedniego sezonu lewy obrońca legionistów podpisał kontrakt z Panathinaikosem Ateny. Zdążył pograć nawet w Lidze Mistrzów. Po jednym z ligowych meczów stwierdzono u niego stosowanie zakazanej substancji. Piłkarz twierdził, że brał ją, by się odchudzić. Najpierw nałożono na niego trzymiesięczną dyskwalifikację. Potem grecka federacja przedłużyła ją do roku, następnie do dwóch, a na koniec aż do trzech lat. Wawrzyniak, za którego Grecy zapłacili tylko część kwoty wrócił do Legii. Nie może jednak w niej grać, a tylko trenuje. We wtorek FIFA uznała, że należy mu się rok bez futbolu. - Bardzo liczymy na Kubę po tym jak minie mu okres dyskwalifikacji. Rok w piłce mija bardzo szybko. Dla niego to ogromny cios. Wszystko układało mu się bardzo dobrze. Przyjście do Legii, gra w reprezentacji, potem przeszedł do dobrego zagranicznego klubu. Teraz musi dojść z tym klubem do porozumienia - powiedział Urban. - To naprawdę bardzo dobry obrońca. Lewonożny, a takich nie ma za wielu. Będziemy musieli poczekać, ale przede wszystkim on musi to wytrzymać psychicznie, by utrzymać bez gry odpowiednią dyspozycję fizyczną. Ten rok dyskwalifikacji jest dla mnie troszeczkę śmieszny w przypadku, gdy zawodnik idzie na pełną współpracę. Mówi co brał, nie kręci. Miał jednak pecha, bo jest pierwszym obcokrajowcem w lidze greckiej przyłapanym na dopingu. Niewykluczone, że tak surowo został ukarany dla przykładu. Kiedy odszedł staraliśmy się wypełnić lukę po nim. Szybko sprowadziliśmy Marcina Komorowskiego. Nie mogąc brać pod uwagę Wawrzyniaka wybieram pomiędzy nim a Kiełbowiczem - wytłumaczył szkoleniowiec warszawian.