Cracovia przyjechała do Warszawy po punkty. Mówili o tym zawodnicy "Pasów", pokazywało to również megaofensywne ustawienie drużyny. Artur Płatek zaskoczył wszystkich decydując się na pozostawienie na ławce rezerwowych defensywnych pomocników. W miejsce Dariusza Kłusa i Marka Wasiluka zagrali więc Karol Kostrubała i Paweł Nowak, którzy mieli zdominować środek pola. Ta decyzja szybko obróciła się jednak przeciwko szkoleniowcowi "Pasów". Zamiast zszokować rywali, spowodował, że ataki Legii wchodziły w obronę Cracovii niczym nóż w masło. Już pół godziny po rozpoczęciu gry boiskowy zegar wskazywał 3:0 dla gospodarzy, którzy grali z fantazją, polotem i (co najważniejsze) skutecznością. ZOBACZ ZDJĘCIA Z MECZU LEGIA - CRACOVIA! Cracovię "napoczął" w 21. minucie Takesure Chinyama, który po dograniu Piotra Gizy ograł w prosty sposób Łukasza Tupalskiego i strzałem "ze szpica" pokonał Marcina Cabaja. Osiem minut później było już 2:0. Tym razem Chinyama podawał, a piłkę otrzymał od niego Maciej Rybus. Młody skrzydłowy Legii wpadł w pole karne i strzałem w krótki róg podwyższył prowadzenie. Nokautujący cios zadał były piłkarz "Pasów", Piotr Giza, który celną "główką" pokonał Cabaja po raz trzeci. Legia miała jeszcze kilka okazji w pierwszej połowie, ale dobrze interweniował golkiper krakowian, bądź zawodziła precyzja. W słupek trafiali Chinyama i Rybus. Goście odpowiedzieli dwoma groźnymi strzałami Ślusarskiego, ale żaden z nich nie był celny. Po przerwie Legia uspokoiła nieco grę i oddała trochę pola Cracovii. Piłkarze Artura Płatka po korektach w składzie stworzyli nieco więcej sytuacji bramkowych. Najlepsze mieli (i zmarnowali) Bartosz Ślusarski, a także Paweł Nowak. Dogodną okazję do strzelenia honorowego gola mieli również Tomasz Moskała i Przemysław Kulig. Zgodnie z wyświechtanym powiedzeniem piłkarskim "niewykorzystane sytuacje lubią się mścić", fatalne pudła pod bramką Muchy zemściły się na Cracovii. W ostatniej minucie meczu dośrodkowanie Rybusa na bramkę zamienił Inaki Astiz. Stoper Legii wygrał walkę o górną piłkę z mierzącym 197 centymetrów Markiem Wasilukiem i głową skierował piłkę do siatki. Wcześniej dobrą sytuację mieli m.in Giza (nieudany lob Cabaja) i Roger (anemiczny strzał pod naciskiem obrońców). Niezależnie od tych niewykorzystanych okazji Legia zagrała o klasę lepiej od gości i pokazała, że wciąż jest poważnym kandydatem do walki o mistrzostwo Polski. A Cracovia? Z taką grą jak w Wielką Sobotę może być tylko wielkim kandydatem do spadku do I ligi. Legia Warszawa - Cracovia Kraków 4:0 (3:0) Bramki: 1:0 Takesure Chinyama (20), 2:0 Maciej Rybus (27), 3:0 Piotr Giza (29), 4:0 Inaki Astiz (89-głową). Żółta kartka - Legia Warszawa: Piotr Giza. Cracovia Kraków: Bartosz Ślusarski, Paweł Nowak, Tomasz Moskała, Dariusz Kłus. Sędzia: Robert Małek (Zabrze). Widzów 4 500. Legia Warszawa: Jan Mucha - Tomasz Kiełbowicz, Inaki Astiz, Dickson Choto (77. Pance Kumbev), Jakub Rzeźniczak - Maciej Rybus, Roger Guerreiro, Tomasz Jarzębowski (67. Ariel Borysiuk), Maciej Iwański, Piotr Giza (73. Miroslav Radović) - Takesure Chinyama. Cracovia : Marcin Cabaj - Przemysław Kulig, Michał Karwan, Łukasz Tupalski, Łukasz Derbich - Dariusz Pawlusiński (37. Dariusz Kłus), Paweł Nowak, Karol Kostrubała (74. Marek Wasiluk), Łukasz Mierzejewski (55. Tomasz Moskała), Paweł Sasin - Bartosz Ślusarski PIAST Gliwice - LECH Poznań 1:2 (0:1) LEGIA Warszawa - CRACOVIA 4:0 (3:0) RUCH Chorzów - POLONIA Warszawa 1:3 (1:2) LECHIA Gdańsk - PGE/GKS Bełchatów 1:2 (1:1) ŁKS - ARKA Gdynia 3:0 ŚLĄSK Wrocław - GÓRNIK Zabrze 1:1 (0:1) POLONIA Bytom - ODRA Wodzisław 1:1 (1:1)