Niedługo Legia będzie dysponowała stadionem na europejskim poziomie. Budowa eksportowej drużyny idzie znacznie oporniej. Dla Urbana jest to trzeci sezon pracy w warszawskim klubie. Stagnacja - to najlepsze słowo, jakim można scharakteryzować ten okres. Trener z Pampeluny obejmował zespół, który zakończył rozgrywki na trzecim miejscu w sezonie 2006/07. I co potem osiągnął? Drugie miejsce po rudzie jesiennej 2007 roku i wicemistrzostwo Polski na finiszu. Następny sezonu to swoiste deja vu. Znowu drugie miejsce na zimę i oglądanie pleców Wisły po ostatniej kolejce. Teraz znowu to samo - pięć punktów straty do Wisły i oczywiście druga lokata. Takie osiągnięcia zostałyby przyjęte z pocałowaniem ręki w większości polskich klubów, ale nie w Legii, która dysponuje najwyższym budżetem i ma niczym niepohamowanymi ambicjami. Tej jesieni Legia spisywała się przeciętnie. Zagrała jeden bardzo dobry mecz - z Lechem, potrafiła pokonać w Sosnowcu Wisłę (tu już jakość gry była zdecydowanie gorsza) i to w zasadzie wszystko. Legioniści kiepsko spisywali się na wyjazdach - tylko trzy zwycięstwa i cztery strzelone bramki. Właśnie trafianie do siatki rywal to największa bolączka Legii. W poprzednich sezonach, mimo narzekać, obowiązki snajperskie, brał na siebie Takesure Chinyama. Teraz, gdy zmagał się z kontuzją, nikt nie potrafił go zastąpić. A teoretycznie każdy trener w ekstraklasie chciałby w ataku wybierać w takim gronie napastników, jak: Bartłomiej Grzelak (3 gole), Marcin Mięciel (4 gole), Adrian Paluchowski (3) i Sebastian Szałachowski (2 gole). Każdego z tych piłkarzy stać na więcej. W Legii jakoś nie potrafią wykazać się lepszą skutecznością. I problemem nie jest tutaj marnowanie okazji. Legia ich po prostu nie stwarza zbyt wiele. Siłą warszawskiej drużyny jest od lat defensywa. Dickson Choto z Inakim Astizem , mający za plecami najlepszego bramkarza ekstraklasy Jana Muchę, to zapora praktycznie nie do sforsowania. Warszawianie stracili zaledwie 7 bramek! To ewenement na skalę europejską. Druga w tej klasyfikacji Wisła miała wynik znacznie gorszy (13 straconych bramek). Zimą w Legii nie zanosi się na zasadnicze zmiany w składzie. Mimo to drużyna ma potencjał, aby wreszcie wywalczyć mistrzowski tytuł. Jeśli to się nie uda, to Jan Urban raczej zakończy swoją misję przy Łazienkowskiej. Czytaj też: Wisła rządzi w ekstraklasie, ale kogo to cieszy? Lech: Miało być pięknie, a było szaro Liczby Legii 3700 - tylu średnio kibiców oglądało mecz Legii na jej stadionie. 1530 - tyle minut na boisku spędził Jan Mucha - po 90 minut w każdym z 17 meczów. 25 - tyle żółtych kartek otrzymali piłkarze Legii. 24 - z tylu zawodników korzystał trener Jan Urban. 7 - tyle bramek przepuścił bramkarz Jan Mucha. 1 - czerwonych kartek otrzymali piłkarze Legii. 1 - tyle rzutów karnych arbitrzy podyktowali dla Legii. 0 - tyle rzutów karnych podyktowano przeciwko Legii. CZYTAJ TAKŻE: Sprawdź komplet wyników, składy i tabelę ekstraklasy Wisła rządzi w ekstraklasie, ale kogo to cieszy? Lech: Miało być pięknie, a było szaro Fornalik odmienił Ruch, ale co dalej?