Lechia rozpoczęła, jak sparaliżowana. Wprawdzie w 7. minucie rozegrała ładną akcję (Traore strzelił obok słupka), ale już po chwili przegrywała 0-1. Dośrodkowanie Tomasza Jodłowca i "główka" Edgara Caniego były przedniej marki, ale co w tym czasie robili lechiści? Gdy Jodłowiec szukał wzrokiem w polu karnym partnera, nie miał nikogo w promieniu 5 metrów. Nikt nie pokrył też Albańczyka. Gospodarze stracili gola, a w następnych minutach grali tak, jakby prowadzili już przynajmniej 3-0. Piłkarze "Czarnych Koszul" potrafili z tego skorzystać i z każdą minutą grali coraz lepiej. Lechia statystowała i w 14. minucie znów nikt nie pokrył Caniego, a ten pewnym strzałem wpakował piłkę do bramki. Gospodarze wprost prosili się o trzeciego gola i gdyby Rafał Janicki nie wybił piłki tuż sprzed linii bramkowej, Cani już w 25. minucie skompletowałby hat-tricka. Udało mu się to jeszcze przed przerwą, choć wcześniej Lechia strzeliła gola na 1-2. Mimo tego Polonia wciąż była zdecydowanie lepsza i potwierdziła to fantastyczną akcją, po której podwyższyła na 3-1. Cani dograł na skrzydło do Jeża, ten w tempo do znakomicie wychodzącego na pozycję Szultesa, który wyłożył piłkę Caniemu na czystą pozycję. Po przerwie "Czarne Koszule" oszczędzały siły, a rywale byli za słabi, aby odwrócić losy meczu. Gospodarze kończyli mecz w dziesięciu, bo w doliczonym czasie gry czerwoną kartką za uderzenie rywala w twarz łokciem ukarany został Tomasz Dawidowski. Powiedzieli po meczu: Jacek Zieliński trener Polonii: "Odnieśliśmy zwycięstwo na ciężkim terenie. Do tego meczu tylko Lechia i Polonia nie poniosły porażki na własnym boisku. Teraz takim mianem szczycimy się tylko my. Mogę pochwalić swój zespół za mądrą, skuteczną i konsekwentną grę. Po naszej postawie widać było, że przyjechaliśmy do Gdańska po 3 punkty i ten cel udało nam się zrealizować. Z drugiej strony, żeby nie zagłaskać swojej drużyny, muszę przyznać, że zdarzały nam się chwile niepotrzebnego przestoju. Generalnie jednak jestem bardzo zadowolony po tym spotkaniu". Rafał Ulatowski trener Lechii: "Trudno cokolwiek powiedzieć po takim meczu, bo jego wynik mówi praktycznie wszystko. Dwa pierwsze dośrodkowania rywali w nasze pole karne ustawiły to spotkanie i sprawiły, że w 14. minucie przegrywaliśmy już 0:2. Fragment naszej lepszej gry miał miejsce po kontaktowej bramce Traore, kiedy podjęliśmy z polonistami walkę wręcz. Niestety wszystkie gole obnażyły braki naszej defensywy. W tych sytuacjach mieliśmy przewagę liczebną we własnym polu karnym, a nie potrafiliśmy zapobiec utracie tych bramek. Tym samym drugi warszawski zespół udzielił nam w krótkim czasie srogiej piłkarskiej lekcji. W ostatniej kolejce czeka nas jeszcze mecz z Jagiellonią i mam nadzieję, że miłym akcentem zakończymy ten rok". Lechia Gdańsk - Polonia Warszawa 1-3 (1-3) Bramki: 0-1 Edgar Cani (9), 0-2 Edgar Cani (14), 1-2 Abdou Traore (37), 1-3 Edgar Cani (43). Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Piotr Wiśniewski. Polonia Warszawa: Bruno Coutinho. Czerwona kartka - Lechia Gdańsk: Tomasz Dawidowski (90+3). Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów 9˙000. Lechia Gdańsk: Wojciech Pawłowski - Rafał Janicki, Sergejs Kożans, Luka Vucko, Vytautas Andriuskevicius - Marcin Pietrowski (46. Ivans Lukjanovs), Łukasz Surma, Lewon Hajrapetjan - Josip Tadic (83. Tomasz Dawidowski), Abdou Traore, Piotr Wiśniewski. Polonia Warszawa: Michał Gliwa - Jakub Tosik, Marcin Baszczyński, Maciej Sadlok, Dorde Cotra - Bruno Coutinho, Tomasz Jodłowiec, Łukasz Trałka, Robert Jeż (90+1. Łukasz Piątek), Pavel Sultes (83. Daniel Sikorski) - Edgar Cani (71. Tomasz Brzyski). Ekstraklasa - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę