Doświadczony trener, Bogusław Kaczmarek w swoim stylu ocenia start Ekstraklasy i najbliższej mu Lechii Gdańsk.
Maciej Słomiński, Interia: Panie trenerze, trójmiejski jedynak w Ekstraklasie, Lechia Gdańsk zanotował ligowy falstart. Jeden punkt w dwóch meczach domowych to wynik znacznie poniżej oczekiwań.
Bogusław Kaczmarek, trener: - Jak mantrę powtarzam, że ligą powinien rządzić triumwirat na literę "L": Lech, Lechia i Legia. To jest dopiero początek tegorocznych rozgrywek, nie przesadzałbym z paniką.
Spotkałem się z opinią, że Lechia ma średni personalnie skład, dlatego miejsce w środku tabeli jest naturalne.
- Nie zgodzę się. Takie słowa to minimalizm w czystej postaci. Rysiek Riedel był skazany na bluesa, a Lechia jest skazana na pierwszą czwórkę.
Pod bramką beniaminka, Warty Poznań największe zagrożenie stwarzał stoper Michał Nalepa.
- Jego podstawową funkcją jest obrona własnej bramki. Cała formacja defensywna zdrzemnęła się przy golu dla Warty. W grze obronnej tej drużyny widzę spore rezerwy. Tak samo w ataku. Łukasz Zwoliński, którego chciałby mieć w składzie każda drużyna Ekstraklasy, na czele z Legią siedzi na ławce.
Można przyczepić się do wyborów personalnych.
- Młodzi: Karol Fila i Tomasz Makowski stanęli w miejscu. Kacper Urbański wyjechał, wcześniej przez pół roku nie grał. Tylko gra umożliwia rozwój. Żaden trening nie zastapi jednostki meczowej. Poważni ludzie zarabiają poważne pieniądze, by takie problemy rozwiązywać.
Przez lata w Lechii były zawirowania finansowe, ale drużyna grała przyzwoicie. Teraz płatności są na czas, tylko gry brakuje.
- Nie lubię mówić o pieniądzach. Na pamiątkę pracy w Ekstraklasie mam trzy nakazy zapłaty od niesolidnych pracodawców. Korzyść z nich taka, że mógłbym sobie wytapetować pokój. Lechia to Gdańsk i vice versa. Piłkarze są skłonni przyjść tu za mniej, byleby rodzina mieszkała w fajnym miejscu i była zadowolona. Szczęśliwa żona to wartość najwyższa. Świetne miejsce, przyzwoita baza, dobrzy piłkarze. Nic tylko grać i wygrywać.
Mówi się, że pewna formuła się wyczerpała. Że potrzebne są zmiany w tym na stanowisku trenera.
- To dopiero mój trzeci zawód, ale jestem ostatni do zwalniania trenerów. Siłą gdańskiego projektu jest słabość Ekstraklasy.
To paradoks.
- Ta liga jest pełna paradoksów. Weźmy pierwszą tegoroczną kolejkę. Ostatnią drużynę w tabeli obejmuje trener, który nie obrażając nikogo, cztery lata nie był w zawodzie. Podbeskidzie bierze z Wisły Kraków Rafała Janickiego, którego nikt nie chce. I ten Janicki strzela zwycięską bramkę mistrzowi Polski. Klubowi który na nasze warunki ma wszystko. Ma budżet, nazwiska, akademię, bazę. Czy to przypadek, że "Bolka i Lolka" kręcono właśnie w Bielsku-Białej?
Legia straciła fotel lidera na rzecz Pogoni Szczecin.
- Raków ma szansę reprezentować Polskę w Europie. Gdzie będzie to zrobić? W Bełchatowie? Bez własnego stadionu jest jak chłop bez ziemi. Cofamy się do czasów feudalnych!
Wracając do teraźniejszości...
- To nasza teraźniejszość! Widziałem mecz Raków - Pogoń, grały drużyny będące blisko szczytu Ekstraklasy, zaraz potem przełączyłem na 2. Bundesligę. To co zobaczyłem w naszej lidze to właśnie futbol feudalny.