Na tle Juventusu Lech to biedny klub, skazywany w Turynie na pożarcie. - Nie będziemy bronić remisu, bo to się może źle skończyć. Poszukamy swojej okazji na bramkę - zapowiadał w środę wieczorem trener poznaniaków Jacek Zieliński. Jeden z dziennikarzy powiedział wtedy cicho, że lepiej by było, gdyby Lech tego gola nie strzelił. Bo wówczas mógłby tylko rozzłościć pewnych siebie Włochów. A tymczasem po stracie pierwszej bramki Juventus wcale nie był zły i groźny, a mądrze grający Lech z każdą minutą zyskiwał u rywali szacunek. Turyńczycy zaczęli spotkanie bardzo odważnie - już w 3. minucie Milos Krasić pokazał próbkę swoich możliwości - minął rywala i zagrał prostopadle w pole karne. Na szczęście dla Lecha Krzysztof Kotorowski był bardzo skoncentrowany i w porę interweniował. Poznaniacy starali się trzymać rywali jak najdalej od swojej bramki, atakowali graczy Juventusu gdy ci tylko dostawali piłkę. To oczywiście powodowało masę rzutów wolnych, ale poza stałymi fragmentami gry Włosi nie stwarzali sytuacji. W 11. Minucie po dośrodkowaniu Alessandro Del Piero minimalnie pomylił się Vincenzo Iaquinta, któremu piłka spadła na stopę. Dwie minuty później, po kolejnym dośrodkowaniu ten sam Iaquinta tak odbił piłkę, że ta poleciała do tyłu. Przejął ją Semir Stilić i długim podaniem do Siergieja Kriwca rozpoczął kontratak. Białorusin przerzucił piłkę na prawą stronę pola karnego, a tam Sławomir Peszko stoczył pojedynek jeden na jednego z Felipe Melo. Kto by pomyślał, że lechita w prosty sposób oszuka podstawowego gracza reprezentacji Brazylii! A jednak! Melo sfaulował Peszkę - zobaczył za to żółta kartkę, a Lech dostał rzut karny. Wykorzystał go Artjoms Rudnevs. Włosi wyglądali na sparaliżowanych - ochłonięcie po stracie gola zajęło im kilka dobrych minut. Zanim po raz drugi przeżyli szok, dogodną sytuację zmarnował Iaquinta (jego strzał obronił Kotorowski), a Del Piero z rzutu wolnego trafił w mur. W 30. minucie Luis Henriquez znakomicie podał do Stilicia - już po tym podaniu Lech miał przewagę z lewej strony bramki. Stilić znakomicie podciągnął piłkę do linii końcowej - po chwili Manningera próbował zaskoczyć Kriwiec, a następnie Stilić. Im się nie udało, ale piłka trafiła pod nogi Rudnevsa, a ten skierował ją do siatki. To dawało Lechowi znakomitą pozycję wyjściową. I jaka szkoda, że tego dwubramkowego prowadzenia nie udało się utrzymać do końca pierwszej połowy? Nieszczęście stało się już w jedynej doliczonej minucie. Być może poznaniaków zdekoncentrowała zmiana w Juventusie, a może już po prostu myślami byli w szatni. Po kolejnym dośrodkowaniu z rzutu wolnego nie zrozumieli się obrońcy i bramkarz - piłkę próbował jeszcze wybijać Kikut, ale zagrał ją prosto przed Giorgio Chielliniego. Stoper reprezentacji Włoch za taki prezent podziękował golem. W 50. minucie był już remis - i znów po trafieniu Chielliniego. Stoper reprezentacji Włoch wykorzystał błąd Kotorowskiego, ale i obrońców Lecha, którzy źle się ustawili przy rzucie rożnym. Niestety, właściwie każdy stały fragment gry Juventusu oznaczał ogromne kłopoty dla Lecha. Te stałe fragmenty przeważnie wykonywał Del Piero, który mimo swoich prawie 37 lat wciąż jest bardzo dynamiczny. W 69. minucie kapitalnie uderzył z ponad 25 metrów, Kotorowski rzucił się tak jak trzeba, ale piłki nie sięgnął. Każda udana akcja Del Piero była nagradzana przez kibiców brawami. A jak źle podał po dobrym przechwycie i rajdzie, koledzy też mu klaskali. Tak się ceni legendarnego piłkarza, który wciąż błyszczy na boisku. To jednak nie tylko Del Piero napędzał akcje gospodarzy - drugim takim zawodnikiem był Krasić, którzy szalał na prawej stronie boiska. Lech przegrywał 2-3 i właściwie nie miał już nic do stracenia. Trener Zieliński posyłał na boisko kolejnych ofensywnych zawodników - weszli: Jakub Wilk, Artur Wichniarek i Joel Tshibamba. W 83. minucie wyrównać mógł Rudnevs - gdyby trafił, zanotowałby pierwszego w Lechu hat-tricka. Uderzył piłkę głową, ale nad bramką. Irytowała niechlujność Tshibamby, który nie potrafił dobrze przyjąć piłki w polu karnym, nic nie wniósł Wichniarek. Ale Lech miał Rudnevsa - reprezentant Łotwy w drugiej minucie doliczonego czasu uderzył jeszcze piękniej niż Del Piero - piłka otarła się o poprzeczkę i wpadła do siatki. To było coś niesamowitego i być może początek pięknej przygody Lecha w Lidze Europejskiej. A Rudnevsa doczekał się skandowania swojego nazwiska przez kibiców Lecha, których na stadionie olimpijskim było ponad 1,5 tysiąca. Juventus Turyn - Lech Poznań 3-3 (1-2) Bramki: 0-1 Artjoms Rudnevs (14. minuta, z rzutu karnego), 0-2 Artjoms Rudnevs (30. minuta), 1-2 Giorgio Chiellini (45. minuta +1), 2-2 Giorgio Chiellini (50. Minuta), 2-3 Alessandro Del Piero (68. Minuta), 3-3 Arjoms Rudnevs (90.+2 min) Juventus Turyn: Alexander Manninger - Zdenek Grygera, Nicola Legrottaglie, Giorgio Chiellini, Paolo De Ceglie (45. Marco Motta) - Milos Krasic, Mohammed Sissoko ŻK, Felipe Melo ŻK, Davide Lanzafame (55. Simone Pepe) - Vincenzo Iaquinta (79. Claudio Marchisio), Alessandro Del Piero. Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak ŻK, Manuel Arboleda ŻK, Ivan Djurdjević, Luis Henriquez - Marcin Kikut, Dimitrije Injac, Siergiej Kriwiec ŻK, Semir Stilić (80. Joel Tshibamba), Sławomir Peszko ŻK (73. Artur Wichniarek) - Artjoms Rudnevs. Sędziował: Władysław Biezborodow (Rosja). Żółte kartki: Felipe Melo, Mohamed Sissoko (Juventus), Manuel Arboleda, Sławomir Peszko, Grzegorz Wojtkowiak, Siergiej Kriwiec (Lech). Widzów: 10 837. FC Salzburg - Manchester City 0-2 (0-1) Bramki: David Silva (7), Jo (63). Sędzia: Georgios Daloukas (Grecja). Widzów: 25 100. Tabela: M Z R P bramki pkt 1. Manchester City 1 1 0 0 2-0 3 2. Lech Poznań 1 0 1 0 3-3 1 Juventus Turyn 1 0 1 0 3-3 1 4. FC Salzburg 1 0 0 1 0-2 0 Andrzej Grupa, Turyn W drugim meczu grupy A: FC Salzburg - Manchester City 0-2 - kliknij po szczegóły Zobacz zapis relacji na żywo Liga Europejska - wyniki, strzelcy bramek, składy, tabele!